Jak wyglądałaby niepodległa Katalonia?

Na kilka dni przed referendum w sprawie niepodległości Katalonii przyszedł czas, by przyjrzeć się gospodarce tego hiszpańskiego autonomicznego regionu, który najsilniej kontrybuuje do PKB Hiszpanii (około 18,9%), oraz którego PKB per capita (wg PPP) jest o 18,8% wyższy od średniej dla całego państwa.

Trudno jest określić, czy ten region poradziłby sobie gospodarczo po potencjalnym uzyskaniu niepodległości, ale z pewnością charakteryzuje się szeregiem cech, które wyróżniają skuteczne rozwinięte ekonomie. Zazwyczaj cechy te to przede wszystkim zdywersyfikowana, umiędzynarodowiona gospodarka z wysoką wydajnością. Zastosujmy te kryteria do Katalonii.

Zdywersyfikowana gospodarka: Katalonia to zdywersyfikowana gospodarka, która charakteryzuje się bardziej zrównoważoną strukturą produkcyjną niż inne regiony w Hiszpanii. Sektor podstawowy regionu jest relatywnie niewielki. Usługi są wyraźnie dominującą gałęzią, tak jak w przypadku wszystkich rozwiniętych gospodarek, ale warto także wspomnieć o udziale wartości dodanej brutto (GVA) przemysłu, która jest dość wysoka w porównaniu do Hiszpanii i UE. Po gwałtownym spadku w latach 2009-2013 z powodu pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, przemysł stanął na nogi dzięki eksportowi i znajduje się obecnie w lepszej sytuacji niż kilka lat temu. W odróżnieniu od wielu regionów, w których doszło do deindustrializacji, przemysł pozostaje filarem katalońskiej gospodarki. Kiedyś nazywana „fabryką Hiszpanii”, Katalonia może pochwalić się także rozwiniętym sektorem wytwórczym. GVA tego sektora to około 16,7% wobec 13,4% w przypadku Hiszpanii oraz 15,8% w przypadku UE (dane z 2015 roku). Dodatkowo, nierównowagi, które doprowadziły do kryzysu, zostały naprawione, zwłaszcza w sektorze budowlanym, którym powrócił do normalności.

Dystrybucja GVA w 2015 r. w % Katalonia Hiszpania EU28
Rolnictwo 0,9 2,6 1,5
Przemysł 19,6 18 19,2
W tym sektor wytwórczy 16,7 13,4 15,8
Sektor budowlany 4,7 5,6 5,4
Usługi 74,8 73,8 73,9

Źródło: Eurostat, Generalitat de Catalunya

Otwartość gospodarcza: Katalonia jest bardzo umiędzynarodowioną gospodarką z nadwyżką handlową wynoszącą 11,5% PKB w 2015 roku. Ta otwartość gospodarcza, wraz z boomem w sektorze budowlanym oraz wejściem do strefy euro, tłumaczy cud gospodarczy od 1999 do 2008 roku, który charakteryzowało średnie tempo wzrostu PKB na poziomie 3,7%. UE, oczywiście, jest naturalnym rynkiem dla eksportu (trzema największymi partnerami handlowymi są Niemcy, Francja i Włochy), ale Katalonia także skutecznie zdywersyfikowała swój handel podczas kryzysu zadłużenia w Europie. Wynik jest taki, że udział eksportu do państw spoza UE (przede wszystkim do Ameryki Południowej) wzrósł z 26,7% w 2000 roku do 35% w 2015 r.

Wydajność: Jest to obszar, w którym Katalonia ma najwięcej do zrobienia. Dotyczy to także całej Hiszpanii. Mimo że wydajność wzrosła dzięki robotyzacji (średni roczny wzrost wydajności Hiszpanii w ciągu ostatniej dekady był wyższy niż w Niemczech – 1,2% vs 0,7%), państwo nadal ma wiele do zrobienia, aby zmienić swój model ekonomiczny na taki, który opierałby się na innowacjach i wiedzy – wykazał to ranking PISA dla Hiszpanii. Jednak Katalonia jest jednym z regionów Hiszpanii, które ma największe szanse na szybki postęp w tym obszarze. W 2015 roku dane Generalitat de Catalunya potwierdziły zdecydowany wzrost FDI (+60,4% wobec +11% dla Hiszpanii), co świadczy o atrakcyjności regionu. Katalonia silnie zainwestowała w infrastrukturę badawczą na uniwersytetach, choć nie stworzyła jeszcze takich warunków, jakie można spotkać na przykład w Niemczech lub Szwecji, w których uniwersytety i sektor prywatny ściśle współpracują w celu wdrażania innowacji. W sektorze prywatnym model wzrostu nadal opiera się na słabo wykwalifikowanych miejscach pracy, zwłaszcza w sektorze usług powiązanym z turystyką. Charakteryzują się one niską wydajnością i będą one ograniczać potencjał PKB w średnim i długim okresie.

Wniosek: Biorąc pod uwagę tę krótką analizę, w sensie gospodarczym oraz pod warunkiem pozostania w EMU, Katalonia poradziłaby sobie jako niepodległe państwo. W UE niepodległa Katalonia zajęłaby 13. pozycję w hipotetycznym rankingu EU29. Bez względu czy region uzyska niepodległość czy pozostanie w Hiszpanii, będzie musiał zainwestować w kapitał ludzki i edukację, aby uniezależnić się od nisko płatnych etatów na ścieżce wzrostu.

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku

Czy Portugalia jest nadal dobrą okazją inwestycyjną?

Trudno jest powiedzieć, czy ubiegły tydzień zostanie zapamiętany ze względu na wybory w Niemczech, podwyżkę ratingu Portugalii czy utratę licencji Ubera w Londynie. Bez względu na wszystko, spadek rentowności 10-letnich obligacji Portugalii poniżej 2,50% jest sygnałem, że Europa w końcu stanęła na nogi i dotyczy to także słabszych gospodarek.

Przed kryzysami, Portugalia mogła pochwalić się ratingiem Aa2/ AA- (Moody’s/S&P), jednak później został on zdecydowanie obcięty. Najniższy poziom został osiągnięty w 2013 roku – Ba3/BB. Warunki gospodarcze Portugalii szybko pogorszyły się, czego efektem było bankructwo Banco Privado Portugues oraz nacjonalizacja Banco Portugues de Negocios. Rząd zdecydował się na ryzykowne zwiększenie zadłużenia, co stało się źródłem dodatkowej presji na gospodarce. W końcu, w 2011 roku Portugalia została zmuszona do zgłoszenia się po pomoc finansową w wysokości 78 miliardów euro w ramach planu MFW-UE, ponieważ państwo nie było w stanie siebie dalej finansować poprzez publiczne i prywatne zadłużenie. W tamtym okresie stopa bezrobocia osiągnęła poziom 15%.

Od AA- do BB i z powrotem?

Portugalia znajduje się obecnie w lepszej kondycji, a rentowności 10-letnich obligacji spadły z poziomu około 15% w 2012 roku do 2,35% obecnie. Jednak państwo musi nadal zmagać się z zadłużeniem publicznym sięgającym 130% PKB. Mimo to Standard and Poor’s został pierwszą z trzech wielkich agencji, który z powrotem nadały Portugalii ocenę inwestycyjną. Jeśli portugalska gospodarka będzie nadal notowała poprawę, to Moody’s lub Fitch także podwyższą swoje ratingi państwa.

Druga podwyżka ratingu do poziomu inwestycyjnego byłaby ważnym wydarzeniem, ponieważ jest to kluczowy warunek, aby ponownie zintegrować Portugalię z rynkami, dzięki czemu wielu inwestorów instytucjonalnych mogłoby ponownie znaleźć się na portugalskiej krzywej długu.

Trudno jest przewidzieć, ilu inwestorów skorzystałoby z takiej możliwości, zważywszy na fakt, że spread między Portugalią i innymi państwami UE jest niewielki. Jednak na przykład spread między Portugalią a Włochami nadal oferuje interesujące zwroty, ponieważ podczas gdy rentowności obligacji Portugalii raczej silniej nie spadną, to rentowności we Włoszech mogą być przedmiotem korekty w średnim okresie.

Normalizacja polityki EBC czynnikiem ryzyka

Mimo że ogólnie gospodarka strefy euro radzi sobie lepiej, to nie można powiedzieć tego samego o Włoszech. Gospodarka na Półwyspie Apenińskim wpadła w tarapaty, a przyszłość polityczna państwa jest niepewna przed zaplanowanymi na maj wyborami powszechnymi.

Kupno obligacji Portugalii i sprzedaż włoskich papierów mogłyby okazać się okazją inwestycyjną.

Zagrożeniem dla takiej transakcji jest potencjalna normalizacja polityki EBC. Jeśli Mario Draghi wdroży swoje plany w styczniu przyszłego roku, jastrzębie trendy gospodarcze oznaczałyby ryzyko dla firm w peryferyjnych gospodarkach, ponieważ musiałyby one poradzić sobie z wyższymi kosztami finansowania oraz brakiem wzrostu przychodów. Oznaczałoby to dodatkową presję dla słabszych gospodarek. Złą wiadomością jest fakt, że nowy kształt polityki monetarnej może zostać wprowadzony w styczniu, czyli tym samym miesiącu, w którym Portugalia może być ponownie zintegrowana z rynkami po potencjalnej podwyżce ratingu.


Źródło: Bloomberg

A być może okazji inwestycyjnej nie należy szukać w Portugalii, a w Grecji, która oferuje ponad dwukrotność portugalskich rentowności – 5,55% dla 10-latek. Według szacunków Bloomberga, obligacje Portugalii zanotowały zwrot na poziomie 10,57% od początku roku, a greckie 16,73%. Grecja notuje postęp na poziomie fiskalnym i może zakończyć plan pomocowy już w przyszłym roku. Atenom udało się zachęcić inwestorów do emisji wartych 3 miliardy euro obligacji w lipcu – była to pierwsza emisja Grecji od 2014 roku. Obecnie Ateny planują zamianę 20 małych emisji obligacji na pięć nowych, aby rozpocząć normalne operacje finansowania.

Grecja leży w interesie Niemiec

Niektórych może niepokoić sytuacja w Niemczech – Merkel rozpocznie czwartą kadencję, jednak jej poparcie zdecydowanie spadło. Oznacza to, że antyeuropejskie nastroje nasiliły się nawet w samym sercu UE. Niemcy skorzystały z pożyczek i obligacji zakupionych w celu wsparcia Grecji, a Berlin nadal posiada znaczną część greckich obligacji. Dlatego też w interesie Niemiec leży szybkie odbicie Grecji.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Ceny Brent zatrzymują się przed $60 po zwyżce wywołanej sytuacją Kurdów

Ceny ropy Brent wzrosły do najwyższego poziomu od 26 miesięcy – trwająca od miesiąca zwyżka nabrała tempa w reakcji na informacje świadczące o potencjalnym zagrożeniu dla podaży surowca. Referendum w zamieszkałym przez Kurdów obszarze w Iraku opowiedziało się za niepodległością. Przed głosowaniem, Prezydent Turcji Erdogan zagroził, że zamknie główny kurdyjski rurociąg biegnący do tureckiego portu Ceyhan.

Potencjalne ograniczenie podaży sięgającej obecnie 500.000-600.000 baryłek dziennie w okresie zwiększonego popytu oraz ograniczeń produkcji przez OPEC pomogło cenom surowca w zbliżeniu się do poziomu $60/baryłkę, który ostatni raz został zanotowany w lipcu 2015 roku.

Proces backwardation na rynku ropy Brent, wywołany zwiększającym się popytem, przyspieszył, a notowania ropy WTI zdecydowanie wzrosły, ponieważ inwestorzy postanowili wykorzystać dyskonto tego typu ropy do Brent, które wynosiło ostatnio aż $6,75/baryłkę.

Źródło: Saxo Bank

W tym miesiącu kluczowym czynnikiem na rynku był rozszerzający się spread między Brent i WTI, wywołany różnymi fundamentami tych obu typów surowca. Było to bardzo korzystne dla producentów ropy z OPEC oraz spoza tej organizacji, którzy od miesięcy tną swoją podaż. Ostatnio silniej w górę wystrzeliły ceny Brent, co doprowadziło do zwiększającego się dyskonta WTI.

Poniższy wykres przedstawia różnicę między cenami Brent i WTI. W ostatnim miesiącu rynek Brent przeszedł od procesu contango do backwardation z powodu silnego popytu ze strony rafinerii oraz inwestorów na rynku szukających szans na wyższe zwroty. Z drugiej strony, WTI radziła sobie gorzej z powodu rosnących zapasów wynikających z Huraganu Harvey, a także hedgingu na 2018 i 2019 rok ze strony amerykańskich producentów ropy z łupków.

Pionier na rynku ropy z łupków w USA i prezes Continental Resources Inc. (CLR:xnyx) Harold Hamm skrytykował w ubiegłym tygodniu prognozy US Energy Information Administration, nazywając je „błędnymi”. Stwierdził, że po miesiącach z cenami poniżej 50 dolarów za baryłkę, wzrost produkcji surowca w tym roku może okazać się niższy o 500.000 baryłek dziennie niż prognozy EIA mówiące o 1 milionie baryłek dziennie.

Czerwcowe comiesięczne dane EIA, które są zazwyczaj bardziej dokładne od cotygodniowych szacunków Weekly Petroleum Status Report, wskazały na zwyżkę tylko o 250.000 baryłek dziennie. Od około marca, gdy ceny WTI spadły poniżej $50/baryłkę, różnica między oboma raportami zaczęła się zwiększać. Czerwcowe dane wskazały na różnicę 245.000 baryłek dziennie, a z uwagi na fakt, że ceny WTI powróciły do poziomu powyżej $50/baryłkę dopiero w tym miesiącu, Hamm może mieć rację w swoich prognozach.

Fundusze hedgingowe zajmują obecnie rekordową długą pozycję w futures w paliwach i produktach ropopochodnych. Zwiększone zainteresowanie inwestorów ropą Brent z powodu procesu backwardation spowodowało, że ich łączna pozycja netto wzrosła do 92% rekordu zanotowanego w marcu. W przypadku WTI, poziom ten jest bliższy 50%.

Z uwagi na oczekiwania zwiększonego eksportu WTI oraz zwyżki popytu ze strony rafinerii w USA, spread może się zmniejszać z korzyścią dla WTI. Pytaniem jest, czy będzie to wynikiem spadku cen Brent w kierunku WTI czy vice versa. Jednak należy pamiętać, że gdy zainteresowanie inwestorów nasila się, na rynku często dochodzi do nagłych zwrotów. Obecnie, z uwagi na poziomy blisko $60/baryłkę, nawet OPEC może nie być dalej zainteresowany wyższymi cenami.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Jak poradzić sobie bez QE?

Istnieje jedno stwierdzenie, z którym każdy mógłby się zgodzić – luzowanie ilościowe (QE) uzależnia. Pytaniem jest, jak sobie bez niego poradzić.

Od kryzysu finansowego minęła niemal dekada, ale mimo to nie poradziliśmy sobie jeszcze ze wszystkimi problemami, a europejskie i amerykańskie systemy finansowe nadal potrzebują wsparcia QE do gwarantowania stabilności.

Jednak od pewnego czasu coraz częściej słychać wyrażenie „ograniczenie QE”. Fakt jest taki, że nikt nie wie, co przyniesie przyszłość, ale wiele będzie zależeć od sposobu, w jaki banki centralne zdecydują się na ograniczanie wsparcia systemu finansowego.

Aby zrozumieć skalę problemu, wystarczy przytoczyć fakt, że saldo Fedu zwiększyło się sześciokrotnie między 2008 a 2013 rokiem w wyniku zakupów obligacji skarbowych i papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką. W styczniu 2014 roku Fed zaczął ograniczać swoje zakupy, wstrzymując je całkowicie w październiku tego samego roku. Bank centralny reinwestował jednak oprocentowanie ze swoich zapadających obligacji w nowe obligacje, co spowodowało, że jego saldo osiągnęło najwyższy w historii poziom 4,5 bilionów USD.

Jak sygnalizują ostatnie sygnały, zbliżamy się jednak do momentu, w którym Fed z końcu zacznie ograniczać swoje saldo.

Będzie to prawdopodobnie stopniowy proces, który znormalizuje saldo bez przywrócenia go do poziomu sprzed kryzysu – 700 miliardów USD – ponieważ taki zdecydowany krok zwiększyłby zmienność na rynku oraz zmniejszył postępy dokonane w ciągu ostatnich dziewięciu lat.

Mimo że opublikowane w ubiegły czwartek dane o CPI w USA były pozytywne, to nadal wskazały na poziom niższy niż cel Fedu – 2%. Jest to zapewne pozytywna wiadomość, ponieważ może oznaczać, że Fed prawdopodobnie poczeka na początek 2018 roku z przyspieszeniem tempa ograniczania QE, dzięki czemu inwestorzy będą mieli wiele czasu na przemyślenie swoich strategii i odpowiednie pozycjonowanie.

Ale jakie kroki należy podjąć?
Źródła: SOMA, Oddział Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku

Jeśli Fed przejrzyście wytłumaczy, w jaki sposób chce ograniczyć swoje saldo, nie wpłynie to znacznie na rentowności obligacji, ponieważ rynek dopasuje się szybko do nowej sytuacji.

Jednak nie będzie można powstrzymać presji wzrostowej na rentownościach, ponieważ Fed podwyższy także krótkoterminowe stopy wraz z poprawą kondycji gospodarki.

Przed kryzysem, 10-letnie obligacje charakteryzowały się rentownością około 4%, a saldo Fed wynosiło 700 miliardów USD. Obecnie, 10-letnie obligacje USA charakteryzują się rentownością 2,22%, a saldo Fed wynosi 4,5 biliona USD.

Oznacza to zacieśnienie o 178 punktów bazowych w ciągu dziewięciu lat QE. Jeśli więc Fed zmniejszy saldo do 2,3 miliarda USD, 10-letnie UST mogą wrócić potencjalnie do +90bps.

Jest to oczywiście szybkie obliczenie, ale pomaga ukazać sprawy w pewnym kontekście.

Co z rentownościami

Uważam, że istnieje małe prawdopodobieństwo, że rentowności 10-letnich UST przebiją poziom 3% w najbliższej przyszłości, ponieważ większość posiadanych przez Fed papierów wygaśnie w ciągu następnych pięciu lat. A Fed zostanie zmuszony do reinwestycji części z tych środków, aby powstrzymać zdecydowane zmiany rynkowe, które mogłyby uderzyć w słabsze firmy.

Jednak można założyć, że jeśli Fed zapowie plan ograniczenia salda oraz przyszłą podwyżkę, to rentowności 10-letnich UST mogłyby wzrosnąć do 2,75% do końca roku.

Powinno to zmusić do myślenia inwestorów, zwłaszcza tych, którzy posiadają istotną ekspozycję na sektor korporacyjny.

W ostatnich latach wiele firm skorzystało z niskich stóp procentowych, znacznie się zadłużając. Podwyżka stóp będzie więc dla nich oznaczać zwiększenie ich płatności, co dla wielu podmiotów może okazać się bolączką głowy – mogą znaleźć się w klasycznej pułapce zadłużenia.

Jednocześnie, obligacje i akcje – zwłaszcza na rynkach wschodzących i sektorze wysokorentownym – są obecnie wycenione za wysoko, co czyni je niezwykle wrażliwymi na zmiany w polityce FOMC. Jeśli stopy procentowe wzrosną, to doprowadzą one do spadków kursów walut z gospodarek wschodzących, zniżek na rynkach akcji oraz wzrostów rentowności.

Dlatego należy trzymać się z daleka od bardziej ryzykownych gospodarek i firm, i szukać okazji w bardziej stabilnych gospodarkach wschodzących, takich jak Meksyk, Malezja, Rosja, RPA i Chile.

Należy także uważać na takie sektory jak energia i dobra luksusowe.

Aby ograniczyć wpływ wyższych stóp procentowych, inwestorzy powinni skrócić średnią zapadalność swoich portfeli. Obligacje krótkoterminowe oferują mniejszą zmienność w stosunku do długoterminowych, i nawet jeśli nie gwarantują wysokich zwrotów, to jest to dobre miejsce, aby „zaparkować” swoje środki i poczekać na ustabilizowanie sytuacji.

Ograniczanie QE przez EBC

Mimo że dyskusja w sprawie ograniczenia QE w Europie jest dopiero na wczesnym etapie, Europejski Bank Centralny w kwietniu obniżył wartość swoich comiesięcznych zakupów do 60 miliardów euro z poziomu 80 miliardów euro. Rynek spodziewa się dalszych cięć.

Fakt jest taki, że 2018 rok może być idealnym momentem na takie działanie, ponieważ znaczna część inwestycji w obligacje zmaterializuje się w następnych latach, a zakupy aktywów mogą zostać połączone z ograniczoną reinwestycją wpływów.

Jednaki co EBC będzie mógł kupić za te środki? Fakt jest taki, że po latach QE europejski rynek długu jest wydrążony i istnieje coraz mniej obligacji do kupna.

Według raportu Deutsche Bank, do końca programu PSPP, EBC będzie posiadać 25%-33% rządowych obligacji w kluczowych rynkach w strefie euro.

Dlatego bank będzie mógł liczyć tylko na niewielką elastyczność w dystrybucji reinwestycji – będzie po prostu mniej obligacji do kupna i EBC będzie musiał zwrócić się w stronę papierów z dłuższym okresem zapadalności.

Doprowadziłoby to do wypłaszczenia krzywej rentowności oraz pozycjonowania prywatnych inwestorów na krótkim końcu krzywej. Bez względu na wszystko, to Fed da wszystkim przykład jak postępować.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Prognozy FOMC dotyczące stóp w centrum uwagi, początek ery ograniczania luzowania

Dzisiejsze posiedzenie FOMC odbywa się w momencie końca ery luzowania ilościowego (QE). Inwestorzy z uwagą czekają na najnowsze sygnały z Fedu, ponieważ obecnie rynek ocenia prawdopodobieństwo podwyżki stóp w grudniu na 50/50 oraz zastanawia się, czy bank centralny zmodyfikuje swoje „prognozy kropkowe” z powodu niskiej inflacji.

Gołębi przedstawiciele Fedu zastanawiają się nad potrzebą dalszych podwyżek stóp z powodu słabszych danych makro – dotyczących inflacji i wzrostu płac. Z drugiej strony, za podwyżką przemawia niska stopa bezrobocia i poprawiające się perspektywy polityczne – Prezydent Donald Trump zasygnalizował bowiem w ostatnim czasie, że jest otwarty na kompromis z Demokratami w kwestii limitu zadłużenia.

Nasiliło to oczekiwania, że być może administracja Trumpa byłaby także w stanie przeforsować reformę podatkową oraz wydatki infrastrukturalne w przyszłym roku. Fed z pewnością weźmie te najnowsze wydarzenia pod uwagę, publikując swoje prognozy.

Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że to przedostatnia konferencja prasowa Prezes Fed Janet Yellen na regularnym posiedzeniu FOMC – oraz ostatnia konferencja przed tym, gdy Yellen dowie się czy otrzyma ponowną nominację.

W centrum uwagi rynku znajduje się także Bank Japonii (BoJ). Od ogłoszenia celu dotyczącego kontroli krzywej rentowności, wzrost salda banku spowolnił (zwłaszcza w ostatnich miesiącach), co sygnalizuje, że BoJ nie realizuje celu comiesięcznych zakupów papierów na poziomie 80 biliona jenów. Jednak czy bank zaryzykowałby otwarte stwierdzenie, że porzuca ten cel w momencie, w którym jen – w ujęciu ważonym handlem – jest słabszy, a lokalny rynek długu stał się dysfunkcyjny?

EURUSD pozostaje blisko 1,2000, a w średnim okresie może dojść do konsolidacji – może potrwać ona krótko, jeśli sygnały z Fedu okażą się bardziej jastrzębie od oczekiwań. W przypadku znacznej konsolidacji ostatnich silnych wzrostów EUR, kurs mógłby powrócić w okolicę 1,15-1,16.

John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku

Notowania ropy w górę w reakcji na branżowe raporty

Notowania towarów pozostały bez większych zmian w skali tygodnia, a zwyżki cen surowców energetycznych zrównoważyła realizacja zysków na rynku metali, zarówno szlachetnych jak i przemysłowych. Głównymi czynnikami dla rynków pozostały: rosnący popyt na ropę, przyspieszająca inflacja w USA, napięcie wokół atomowego programu Korei Północnej oraz słabsze dane makro z Chin.

Spadki na rynku metali były wywołane przede wszystkim odbiciem kursu dolara po wcześniejszym osiągnięciu najniższego poziomu od 2,5 roku. Część umocnienia amerykańskiej waluty należy powiązać z postępem, jaki Prezydent USA Donald Trump dokonał w negocjacjach z Demokratami w Kongresie. Administracja Trumpa ma obecnie większe szanse na potencjalne wznowienie starań w kierunku reformy podatkowej oraz wydatków infrastrukturalnych. Z perspektywy dolara, kluczowym czynnikiem będzie jakiekolwiek porozumienie w sprawie repatriacji zysków spółek wygenerowanych poza granicami państwa.

Dodatkowo, fakt, że złoto i miedź pozostawały przedmiotem nieustannych zakupów funduszów w ostatnich tygodniach spowodował, że rynek obu metali został narażony na realizację zysków. Doszło do tego, gdy dane makro z Chin rozczarowały, a kolejnej fali napięcia geopolitycznego nie udało się ponownie pociągnąć notowań złota (posiadającego status bezpiecznego aktywa) w górę. Wcześniej w ciągu tygodnia Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła dodatkowe sankcje na Koreę Północną, na co państwo odpowiedziało kolejną próbą rakietową.

Na rynku metali przemysłowych doszło do korekty – wcześniej, w ciągu kwartału, indeks metali przemysłowych Bloomberga zanotował wzrost o niemal 25%. Silne zwyżki notowań metali przemysłowych od maja zbiegły się z umocnieniem chińskiego juana, które trwało do ubiegłego tygodnia – koniec tego wzrostu jest spowodowany złagodzeniem zasad wprowadzonych w październiku 2015 roku, których celem było ograniczenie ruchów spekulacyjnych na rynku juana.

Słabszy juan (mocniejszy dolar) wraz z serią rozczarowujących danych makro z Chin, dotyczących sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, wywołały spadki na rynkach metali. Rekordowo wysoka liczba długich pozycji funduszy oznacza, że miedź HG jest narażona teraz na spadki w kierunku $2,91/lb, a potencjalnie nawet do $2,83/lb.

Notowania ropy WTI wzrosły drugi tydzień z rzędu, odrabiając straty poniesione w wyniku spadku popytu ze strony rafinerii w USA z powodu Huraganu Harvey. Comiesięczne raporty opublikowane przez OPEC oraz International Energy Agency (IEA) nakreśliły tym razem bardziej optymistyczne prognozy dla rynku, wskazując na wzrost popytu na surowiec oraz powrót nadwyżki zapasów ropy i benzyny do długoterminowego trendu – wszystko dzięki ograniczeniom produkcji ze strony członków OPEC oraz spoza tej organizacji (przede wszystkim Rosji).

OPEC wydobył 32,76 miliona baryłek ropy dziennie w ubiegłym miesiącu, jak wskazał najnowszy comiesięczny raport organizacji. Biorąc pod uwagę prognozowane poziomy popytu i podaży na 2018 rok, OPEC będzie musiał wydobywać 32,8 miliona baryłek dziennie. Zważywszy na to, nie jest zaskoczeniem, że członkowie OPEC zaczęli już dyskusję w sprawie przedłużenia obecnego porozumienia o cięciach podaży, które wygasa w marcu przyszłego roku.

Taka decyzja może być trudna do osiągnięcia, ponieważ niektórzy producenci chcą za wszelką ceną zwiększyć podaż oraz przychody. Jednak w przypadku braku kolejnego porozumienia istnieje ryzyko zdecydowanego spadku cen surowca, a to nie leży w interesie żadnego producenta.

Cena ropy WTI poniżej $50/baryłkę oznacza, że producenci ropy z łupków w USA przestają generować zyski. Według EIA, produkcja w USA wyniesie średnio 9,3 miliona baryłek dziennie w 2017 roku oraz wzrośnie do 9,8 miliona baryłek dziennie w roku 2018, co oznacza lekką korektę w dół wobec ostatnich prognoz. Ostatnie zwyżki cen ropy nasiliły aktywność hedgingową ze strony producentów ropy z łupków.

Cotygodniowy raport o zapasach przygotowany przez EIA w USA ponownie wskazał na wpływ Huraganu Harvey na kluczowy dla sektora energetycznego obszar teksańskiego wybrzeża Zatoki Meksykańskiej. Zapasy ropy wzrosły, podczas gdy zapasy benzyny spadły najsilniej od 1990 roku. Import i eksport, a także produkcja, wróciły do normalnych poziomów.

W ocenie IEA wybrzeże Teksasu nad Zatoką Meksykańską ma podobną wagę do Cieśniny Ormuz: „Przez długi czas było to centrum produkcyjne i rafineryjne; obecnie jest to ważne globalne centrum z eksportem produktów w skali ponad 4 mb/d i ropy 0,8 mb/d. Z uwagi na prognozowany wzrost eksportu z USA, strategiczne znaczenie tego obszaru będzie tylko rosnąć. Można porównać to do Cieśniny Ormuz w tym sensie, że obecnie aktywność w tym obszarze jest na tyle ważna, że nie można dopuścić do jej wstrzymania”.

Proces „backwardation” na rynku Brent jest powiązany z zacieśniającym się globalnym rynkiem ropy, podczas gdy proces „contango” na rynku WTI jest powiązany z lokalną nadpodażą ropy wywołaną wstrzymaniem prac rafineryjnych i terminali eksportowych. W rezultacie, premium Brent wobec WTI wynosi obecnie ponad $5/baryłkę. Jednak wraz ze zmniejszaniem się wpływu huraganów, spread ten powinien się zmniejszać.

Poprawiające się techniczne i fundamentalne perspektywy dla ropy mogą doprowadzić do dodatkowego pokrycia krótkich pozycji oraz pojawienia się nowych długich pozycji w krótkim terminie. Jednak pozostajemy sceptyczni co do dalszych silnych zwyżek – należy jeszcze zachować ostrożność i poczekać na rozwój sytuacji.

Futures dla WTI
Źródło: Saxo Bank

Na rynku złota doszło do wyprzedaży, ponieważ inwestorzy zdecydowali się na realizację zysków przed kluczowym poziomem oporu – $1375/uncję – czyli szczytem z 2016 roku. Zniżka nabrała następnie prędkości z powodu sygnałów, że Trump w końcu zaczyna działać skuteczniej oraz że prowokacje Korei Północnej robią na wszystkich mniejsze wrażenie.

Od dołka z lipca ceny złota wzrosły o 150 dolarów – w tym okresie fundusze hedgingowe dziesięciokrotnie zwiększyły liczbę długich pozycji w metalu, zbliżając się do rekordowo wysokiego poziomu. W czwartek dane Departamentu Pracy USA wskazały na zaskakujące przyspieszenie inflacji, co oznacza, że Rezerwa Federalna (Fed) USA może poczuć większą presję, aby podwyższyć stopy procentowe.

Obecnie notowania znajdują się w defensywie w zakresie między $1337/uncję a $1342/uncję, a uwaga ponownie skupia się na kluczowym poziomie $1300/uncję. Obecnie testy rakietowe Korei Północnej nie przykuwają już takiej uwagi jak wcześniej, ale należy pamiętać, że wszystko może się zmienić, jeśli rakieta trafi w coś innego niż wody oceanu.

Z uwagi na wysoką liczbę długich pozycji, obecnie istnieje ryzyko ich redukcji oraz zniżka cen w krótkim okresie. Jednak w dłuższej perspektywie należy pamiętać o tym, że inwestorzy nadal używają złota do dywersyfikacji swoich portfeli, co jest czynnikiem wspierającym notowania tego metalu szlachetnego. Uważamy, że obecne spadki cen to raczej konsolidacja, niż zmiana trendu.

Źródło: SaxoTraderGO

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Producenci samochodów wychodzą na prostą

Po serii bankructw, będących wynikiem kryzysu finansowego z 2008 roku, ostatnie lata przyniosły stabilizację sektorowi producentów samochodów. W USA popyt na SUV-y stopniowo wzrasta, ponieważ niższe ceny ropy naftowej wspierają sprzedaż większych samochodów (oraz poprawiają marże). Także na rynkach wschodzących popyt notuje stopniowe zwyżki.

W ostatnich latach głównym motorem sprzedaży w Azji są Chiny – koncerny samochodowe poczyniły inwestycje, aby jeszcze silniej podbić sprzedaż w tym państwie. Ford i Fiat Chrysler zainwestowały w chińskie fabryki, a Hyundai Wia i Toyota Boshoku pozostają największymi dostawcami samochodów w regionie Azji i Pacyfiku.

Popyt na samochody w Indiach także pozostaje solidny, choć sprzedaż aut spadła w ostatnim czasie z powodu znacznej denominacji rupii. Mimo to Indie pozostają ważnym rynkiem zbytu, a popyt w najbliższych latach będzie wspierany przez wdrażane reformy ekonomiczne.

Inne rynki BRIC okazały się większym wyzwaniem dla sektora. Popyt na samochody stoi w miejscu w Rosji i Brazylii z uwagi na trudniejsze warunki kredytowe oraz znaczną różnicę między siłą nabywczą pieniądza a aktualnymi cenami rynkowymi. Wzrost może jednak odbić w Brazylii, która wprowadziła w 2012 roku Inovar Auto Program, w ramach którego oferowane są ulgi podatkowe dla firm chcących zainwestować w lokalną produkcję.

Prognozy wskazują także na przyszłe odbicie popytu w Rosji, w której obecnie połowa samochodów w użyciu ma więcej niż 10 lat – analitycy przewidują większą aktywność rosyjskich konsumentów, ponieważ istnieją szanse na szybki wzrost gospodarczy w państwie z powodu odbicia cen ropy naftowej oraz złagodzenia sankcji.

Tymczasem na rynku obligacji spółek z sektora samochodowego doszło do zacieśnienia. Biorąc pod uwagę ostatnią emisję Tesli, na pewno warto jest zwrócić uwagę na ten sektor i zastanowić się nad tym, czy istnieje przestrzeń do dalszego zacieśnienia.

Wyemitowane w ubiegłym miesiącu obligacje Tesli (B3/B-) są jednym z najgorętszych tematów na rynku długu w tym roku. Z kuponem 5,3% i zapadalnością w 2025 roku, ich rentowność to 5,5%, co jest dość niskim poziomem dla ośmioletnich obligacji B. W innych sektorach, jest to rentowność, którą można znaleźć w przypadku wysokorentownych obligacji z zapadalnością w latach 2022/2023.

Inwestorzy są zainteresowani obligacjami Tesli, ponieważ firma jest znana z wdrażania nowych technologii, a jej ciężarówka Class 8 (której debiut jest zaplanowany na 28 września), może okazać się dużym sukcesem.

Z drugiej strony, istnieje ryzyko, że przygotowanie Tesli Model 3 mogą zająć więcej czasu niż oczekiwano. Kolejnym zagrożeniem dla firmy jest fakt, że konsumenci w mniejszej skali niż oczekiwano przechodzą na samochody elektryczne.

Z jeszcze bardziej konserwatywnymi rentownościami mamy do czynienia w przypadku innych koncernów samochodowych. Fiat Chrysler (BB/BB-) oferuje rentowność 3,7% w przypadku obligacji z kuponem 5,25% i zapadalnością w 2023 roku, a General Motors (Baa3/BBB) oferuje rentowność 3,33% dla obligacji 4,875% z zapadalnością w 2023 roku.

Mimo że Fiat Chrysler jest postrzegany jako firma z wysokorentownymi obligacjami oraz słabszym saldem od konkurencji (a także karami ze strony EPA), to inwestorzy patrzą na tego producenta z pewnym zainteresowaniem, ponieważ jest on właścicielem cennych aktywów, które może sprzedać, by wzmocnić saldo.

Z kolei General Motors charakteryzuje się stabilniejszym biznesem, a plan firmy pod nazwą Auto 2.0 to szansa, aby skorzystać w przyszłości z rosnącej popularności autonomicznych samochodów.

Kluczowym pytaniem jest to, czy obecne poziomy rentowności odpowiadają wyzwaniom, którym musi stawić czoła sektor samochodowy – konkurencja, by wprowadzać nowinki technologiczne, jest obecnie bardzo wysoka, a wymagania rynku coraz wyższe.

Rośnie presja ze strony zachodnich rządów, by ograniczać emisję spalin i zużycie paliwa, co zmusza firmy do inwestycji na szeroką skalę w różne technologie silników, takie jak jednostki elektryczne, hybrydowe, nowoczesne diesle i inne. Problemem jest jednak fakt, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądać otoczenie regulacyjne w przyszłości, oraz jakie rozwiązania technologiczne będą forsować rządy.

W rezultacie, koncerny mogą inwestować kapitał w technologie, które w przyszłości nie będą miały racji bytu.

Po drugie, producenci będą musieli zdywersyfikować swoją ofertę, aby skuteczniej odpowiedzieć na oczekiwania konsumentów z rynków wschodzących. Z powodu różnić w infrastrukturze oraz sile nabywczej, na rynkach tych przeważa popyt na tańsze samochody.

Należy także pamiętać o zwrocie ku autonomicznym samochodom – ta technologia zapewne zacznie generować przychody dopiero za 10 lat oraz będzie potrzebować rozbudowy ogólnej infrastruktury oraz zmian w ubezpieczeniach.

Z powodu tych przeszkód, wdrożenie samochodów autonomicznych może zająć ponad dekadę. Dlatego kluczowe dla producentów samochodów jest, aby ponownie ocenić swoje plany w średnim terminie, zidentyfikować przewagi konkurencyjne oraz wykorzystać je do maksimum. Jest bardzo prawdopodobne, że sektor przejdzie przez znaczną restrukturyzację w nadchodzących latach, ponieważ potrzeby producentów samochodów będą coraz bardziej spójne z tymi obserwowanymi u spółek technologicznych oraz dostawców.

Wracając na rynek długu, to sektor ten jest obecnie dość wysoko wyceniony, a przyszłość jest niejasna, lecz nadal kilka firm powinno znaleźć się w centrum uwagi inwestorów.

Spójrzmy na przykład na Aston Martina. Ten brytyjski producent luksusowych samochodów z jednej strony kroczy technologiczną ścieżką, a z drugiej trzyma się własnych korzeni. Aston Martin świetnie odnajduje się w swojej luksusowej niszy, a w ostatnim czasie rozpoczął współpracę z Daimlerem. W drugim kwartale 2017 roku spółka zanotowała rekordowe wyniki finansowe dzięki globalnej sprzedaży wspartej przez model DB11.

Obligacje Aston Martina 6,5% (B3/B-) z zapadalnością w 2022 roku oferują rentowność 4,0%, 150 punktów bazowych mniej niż papiery Tesli 5,3% z zapadalnością w 2025 roku. Aston Martin to znana marka, która odpowiednio kieruje swoim biznesem, a sprzedaż samochodów będzie wspierana, jeśli ceny ropy naftowej pozostaną nisko.

Jedyny problem? Niska płynność.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Fed nie podniesie stóp procentowych

Według ogólnych oczekiwań, Fed nie podniesie stóp procentowych. Zamiast tego, zapowie plany powolnego ograniczania salda, aby pozwolić niektórym papierom na wygaśnięcie – wstępne plany mówią o 10 miliardach dolarów miesięcznie, a proces ten zacznie się prawdopodobnie w październiku.

Z uwagi na fakt, że Prezydent USA Donald Trump osiągnął porozumienie z Demokratami w sprawie limitu zadłużenia, nie ma obecnie sygnałów sugerujących, że Fed nie zapowie tego w przyszłym tygodniu.

Kolejny krok Fedu – zacieśnienie luzowania ilościowego – został już w dużej części wliczony przez rynek, więc faktyczne ogłoszenie tej decyzji nie powinno mieć silnego wpływu na sytuację. Ciekawe będzie jednak, co Fed zakomunikuje na temat perspektyw wzrostowych w krótkim terminie, biorąc pod uwagę skutki dwóch ostatnich huraganów – Harveya i Irmy. Będzie mieć to wpływ na oczekiwania rynku dotyczące potencjalnej podwyżki stóp procentowych w grudniu. USD mógłby osłabić się, zwłaszcza wobec walut rynków wschodzących, jeśli apetyt na ryzyko pozostanie silny, tak jak ma to miejsce od pewnego czasu.

Osłabienie USD mogłoby wesprzeć notowania surowców silnie powiązanych z kursem amerykańskiej waluty, przede wszystkim ropy naftowej. Jednak jeśli chodzi o ceny tego surowca, to według nas osiągają one obecnie swoje limity, biorąc pod uwagę globalne poziomy popytu i podaży. Nie należy się więc spodziewać zdecydowanej zwyżki notowań ropy w najbliższym czasie.

John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku

Merkel nie zrobiła jak dotąd nic dla gospodarki

Bez wątpienia Niemcy mają wiele atutów, takich jak niska stopa bezrobocia (5,6% w skali kraju i 3% w Bawarii), rating z trzema „A” oraz szereg firm o zasięgu globalnym. Istnieje jednak jeden pewien szkopuł – niemiecka gospodarka jest dysfunkcjonalna.

Znaczna nadwyżka na rachunku obrotów bieżących, sięgająca 8% PKB, jest często używana przez polityków jako argument o wysokiej konkurencyjności, jednak jest to także sygnał, że lokalne firmy nie do końca chcą inwestować w państwie. Podobny trend, choć na mniejszą skalę, można zaobserwować w Skandynawii.

W rezultacie, według szacunków MFW, Niemcy charakteryzują się najniższą stopą inwestycji spośród rozwiniętych gospodarek. Największą bolączką jest niski stopień inwestycji w urządzenia i wyposażenie, co prowadzi do mniejszej akumulacji kapitału oraz może spowolnić wzrost gospodarczy w średnim okresie.

Należy także wspomnieć o negatywnych trendach demograficznych. Starzejące się i kurczące społeczeństwo to czynnik, który może okazać się kluczowy dla niemieckiej gospodarki w nadchodzących dziesięcioleciach – wiele będzie zależeć w tym obszarze od wskaźnika płodności, a zwłaszcza skali imigracji.

Źródło: Saxo Bank

Niski poziom inwestycji w urządzenia został w ostatnich latach zrównoważony wyższymi inwestycjami w badania i rozwój, ale dotychczas nie przełożyło się to na zwiększenie potencjału wzrostu poprzez wyższą ogólną wydajność.

Fakt jest taki, że w ostatniej dekadzie średni roczny wzrost wydajności Niemiec wyniósł tylko 0,7% – jest to poziom niższy niż w takich państwach jak Portugalia (0,9%) i Hiszpania (1,2%). Podważa to tezę o „niemieckim cudzie gospodarczym,” który, okazuje się, bazował na niskopłatnych i mało wykwalifikowanych miejscach pracy w sektorze usług.

Od 2005 roku Merkel nie zanotowała żadnych postępów na polu reform gospodarczych. Jej najbardziej zapamiętaną decyzją było wprowadzenie płacy minimalnej, które udało się dopiero po długiej politycznej walce. W rzeczywistości Merkel korzysta z decyzji podjętych przez poprzedników: Schrodera i Hartza.

Według szacunków OECD, w ostatnich siedmiu latach Niemcy wprowadziły najmniej reform prowzrostowych wśród gospodarek rozwiniętych. W rezultacie nie jest niespodzianką, że w rankingu dotyczącym prostoty otwarcia działalności biznesowej, Niemcy są na 114. pozycji wobec 56. pozycji Grecji i 27. pozycji Francji.

Źródło: Bank Światowy

Obecnie żadne państwo w Europie nie ma potencjału, aby przeciwstawić się politycznej i gospodarczej dominacji Niemiec. Jednak Berlin nie może popaść w samozadowolenie – niemieckie władze powinny wdrożyć niezbędne reformy w celu zwiększenia wydajności, reinwestować nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących i oferować odpowiednio wysokie płace pracownikom.

Im dłużej zajmie ten proces, tym gorzej dla niemieckiej gospodarki. Nie ma wątpliwości, że Merkel pozostanie na kolejną kadencję. Jednak będzie ona inna od poprzednich, ponieważ tym razem kanclerz będzie zmuszona do wdrożenia długo oczekiwanych reform.

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku

Odwrót USD ciągnie w górę notowania towarów

Bloomberg Commodity Index zanotował zwyżkę drugi tydzień z rzędu, przede wszystkim dzięki wyprzedaży na rynku dolara. Kurs USD spadł do najniższego poziomu od stycznia 2015 roku wobec koszyka głównych walut. Wobec amerykańskiej waluty umacnia się zwłaszcza euro – o 15% od początku roku. Europejski Bank Centralny (EBC) nie zasygnalizował bowiem, aby był zaniepokojony tempem wcześniejszej aprecjacji wspólnej waluty.

Zwyżki zanotowano na większości rynków towarowych, od surowców energetycznych po ziarna. Jest to nowością, ponieważ w poprzednich tygodniach wzrosty notowano przede wszystkim na rynku metali – zarówno szlachetnych jak i przemysłowych. Tym razem ceny metali przemysłowych spadły po raz pierwszy od pięciu tygodni, ponieważ na rynku tym doszło do korekty po ostatnich silnych wzrostach notowań.

Notowania ropy naftowej odrobiły część strat dzięki wzrostowi popytu ze strony rafinerii zlokalizowanych na wybrzeżu Teksasu. Amerykański rynek energii znajduje się jednak pod silnym wpływem Huraganu Harvey, który w ostatnim czasie obniżył popyt rafinerii, a także import i eksport ropy.

Silnie wzrosły ceny bawełny i soku pomarańczowego z powodu huraganu Irma.

Ceny złota kontynuowały zwyżki, wspierane dalszą słabością dolara oraz niższymi rentownościami obligacji, a także obawami przed skutkami huraganów i niepokojem o sytuację na półwyspie koreańskim.

Rynki ziaren odrobiły część strat dzięki ograniczeniu liczby krótkich pozycji w oczekiwaniu na zaplanowaną na 12 września publikację raportu Departamentu Rolnictwa USA o popycie i podaży na tych rynkach. W ubiegłym miesiącu raport World Agriculture Supply and Demand obniżył futures na rynkach ziaren, ponieważ wskazał na wyższe poziomy produkcji niż wcześniej oczekiwano.

Ceny miedzi HG wzrosły do najwyższego poziomu od trzech lat, jednak naszym zdaniem obecna sytuacja na tym rynku nie znajduje w pełni uzasadnienia w fundamentach – od osiągniętego w maju dołka, notowania surowca wzrosły o 27%.

Z powodu silnego pozycjonowania funduszy, w pewnym momencie ceny surowca przestały znajdywać odzwierciedlenie w PMI dla sektora przemysłu Chin. Podczas gdy wiodące wskaźniki wyprzedzające (w tym Nomury) w Chinach spadają od kwietnia, ceny miedzi silnie rosną.

Miedź HG: wskaźniki techniczne sygnalizują ryzyko korekty, potencjalnie w kierunku $2,90/funta

Źródło: Saxo Bank

Ceny złota kontynuowały zwyżki dzięki czynnikom technicznym, makroekonomicznym oraz geopolitycznym. Kluczowym wsparciem okazał się słabnący dolar – dzięki tracącej na wartości walucie USA, notowania złota wzrosły już o 16% od początku roku.

Dodatkowo, notowania złota ciągną w górę spadające rentowności, które obniżają alternatywny koszt inwestycji w ten metal szlachetny.

Dodatkowo należy wspomnieć o statusie „bezpiecznej przystani” oraz chęci inwestorów do dywersyfikowania swoich portfeli z użyciem złota, aby uchronić się na wypadek dalszego wzrostu napięcia geopolitycznego oraz kolejnych problemów administracji Trumpa.

Zatrzymać dalsze wzrosty cen złota mogłaby obecnie tylko deeskalacja napięcia na półwyspie koreańskim lub interwencje ze strony EBC przeciwko aprecjacji euro. Takie czynniki mogłyby doprowadzić do realizacji zysków na rynku złota, na którym ceny rosną już od sześciu tygodni.

Silne zwyżki z 2016 roku zatrzymały się na poziomie $1.375/uncję, tuż przed pierwszym zniesieniem wyprzedaży z lat 2011-2015 na poziomie  $1.380/uncję. Poziom ten ponownie znajdzie się w centrum uwagi, ale należy także uważać na obszar $1.300/uncję, ponieważ w tym roku już trzy razy doszło przy nim do lekkiej realizacji zysków.

Utrzymujemy nasz cel na koniec roku na poziomie $1.325/uncję, choć obecnie wygląda to na dość konserwatywną prognozę. Przebicie się powyżej $1.380/uncję mogłoby utorować drogę do $1.484/uncję – jeśli tak się stanie, to podwyższymy naszą prognozę.

Źródło: Saxo Bank

Weekly Petroleum Status Report przygotowany przez EIA i dotyczący tygodnia zakończonego 1 września, zaprezentował pierwsze szacunki dotyczące wpływu Huraganu Harvey na amerykański rynek energii. Tak jak oczekiwano, raport wskazał na rosnące zapasy ropy, co było reakcją na silny spadek popytu ze strony rafinerii.

Spadł także import i eksport, ale największym zaskoczeniem była redukcja o 800.000 baryłek dziennie produkcji ropy na platformach na morzu oraz w łupkowym regionie Eagle Ford.

Różnica między notowaniami WTI i Brent, która nasiliła się przed Huraganem Harvey, powróciła w zeszłym tygodniu. Ceny Brent kontynuowały silne zwyżki po przebiciu się powyżej linii trendu spadkowego od stycznia, aby następnie napotkać opór powyżej $55/baryłkę.

Rozszerzenie spreadu między notowaniami Brent i WTI powyżej $5 wystąpiło przede wszystkim na początku krzywej. Jest to wynikiem poprawiających się fundamentów dla Brent oraz zwiększającej się nadpodaży WTI z powodu ograniczenia aktywności rafinerii na wybrzeżu Teksasu z powodu Huraganu Harvey.

Źródło: Saxo Bank

Na ceny ropy Brent korzystny wpływ ma wzrost marż rafineryjnych na całym świecie z powodu zawirowań w USA. Doprowadziło to do powrotu procesu backwardation na początku krzywej, podczas którego ceny w dostawie natychmiastowej są wyższe od dalszych miesięcy.

Ceny WTI, z drugiej strony, obniżył proces nasilającego się contango, ponieważ nadpodaż zwiększyła presję na ceny w dostawie natychmiastowej.

Oprócz słabszego dolara, ostatni wzrost był wywołany pokrywaniem krótkich pozycji na rynku WTI oraz lepszymi perspektywami fundamentalnymi dla Brent. Jednak powrót baryłek z Libii po tygodniu ograniczenia produkcji z powodu lokalnych zawirowań będzie ograniczać potencjał zwyżki dla WTI na poziomie $50/baryłkę – obszar ten jest postrzegany jako poziom cen, od którego producenci ropy z łupków w USA zaczynają generować zyski. W przypadku Brent potencjał zwyżek ogranicza obszar $55/baryłkę.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank