Wybory w Katalonii nic nie zmienią

Listopad zbliża się do końca i inwestorzy poszukują potencjalnie ekscytujących transakcji na koniec roku. Oprócz prawdopodobnej podwyżki stóp przez Rezerwę Federalną w grudniu oraz emisji wysokorentownych obligacji, wydarzeniem miesiąca będą prawdopodobnie zbliżające się wybory w Katalonii.

To niewiarygodne, że tak mały region może przyciągnąć uwagę inwestorów na rynku długu na całym świecie, ale ponieważ żyjemy w świecie o rekordowo niskiej zmienności, inwestorzy nieustannie poszukują czynników, które mogłyby zmienić sytuację na rynku – a Katalonia jest z pewnością jednym z nich.

W ciągu ostatnich sześciu lat region ten już kilkakrotnie znalazł się w centrum uwagi inwestorów. Katalonia nie tylko ucierpiała w skutek hiszpańskiej bańki mieszkaniowej, która pękała w latach 2008 i 2013, ale również wywołała własne kryzysy, wielokrotnie domagając się niepodległości od Hiszpanii.

Rządowe obligacje Katalonii, zapadalność w 2020 roku Źródło: Bloomberg

Powyższy wykres przedstawia rentowność obligacji regionalnych Katalonii (zapadalność w 2020 roku) od 2012 r. do dzisiaj. Jak widać, istnieją trzy kluczowe momenty, w których nastąpił wzrost rentowności Katalonii: na początku 2012 r., w marcu 2016 r. i wreszcie w październiku tego roku.

Na początku 2012 r. rząd kataloński odnotował gwałtowny wzrost rentowności o 116% z powodu trudnej sytuacji w hiszpańskim systemie finansowym. W tamtym momencie Hiszpania nie była w stanie ratować swojego sektora finansowego i musiała ubiegać się o pakiet ratunkowy za pośrednictwem europejskiego mechanizmu stabilności. W tym samym czasie sam dług regionalny Katalonii stanowił 38% łącznego zadłużenia hiszpańskich wspólnot autonomicznych.

Inwestorzy zaczęli sprzedawać hiszpańskie i regionalne obligacje, bo obawiali się bankructwa ze strony administracji.

Jednak w lipcu tego samego roku prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi ogłosił w Londynie, że EBC jest „gotów zrobić wszystko, co konieczne, aby zachować euro”, wzmacniając swoje oświadczenie, mówiąc „i wierzcie mi, to wystarczy…”. Zaledwie tydzień później EBC ogłosił program zakupu obligacji rządowych z krajów dotkniętych kryzysem w Europie, obniżając rentowności w całej strefie euro, ponieważ zniechęcano do spekulacyjnego handlu przeciwko słabszym krajom UE.

Potem sytuacja w peryferyjnych gospodarkach Europy zaczęła się stabilizować. W 2016 r. Katalonia otrzymała jednak kolejny cios, ponieważ w tym samym roku region stanął w obliczu odkupienia obligacji o wartości 4,6 mld euro i domagał się niepodległości od Hiszpanii. W związku z tym Hiszpania zagroziła odcięciem finansowania dla Katalonii. Inwestorzy ponownie spanikowali i sprzedali dług hiszpański i kataloński.

Proniepodległościowe frakcje mogą być rozczarowane faktem, że samo październikowe referendum nie wystraszyło inwestorów tak bardzo, jak wyżej wspomniane wydarzenia. W rzeczywistości, mimo że rentowności obligacji Katalonii wzrosły o 80 punktów bazowych w czasie kryzysu w 2017 r., to powróciły jednak do wcześniejszych poziomów po przejęciu przez rząd hiszpański kontroli nad Katalonią – rozwiązał on parlament regionalny i ogłosił nowe wybory.

Rzeczywistość jest taka, że chociaż październikowe referendum było nielegalne, to wybory, które odbędą się przed świętami Bożego Narodzenia, są nową rzeczywistością. Chociaż sondaże wskazują, że partie niepodległościowe Katalonii (PdeCat, ERC i CUP) mogą nie być w stanie zdobyć 68 mandatów potrzebnych do uzyskania monopolu w parlamencie, to nadal są one lepiej zorganizowane niż partie prozjednoczeniowe.

Partie sprzeciwiające się niepodległości różnią się od siebie pod względem ideologicznym – jedna jest lewicowa, jedna liberalna a trzecia konserwatywna. Wyzwaniem dla nich jest zatem pokazanie zjednoczonego frontu w każdej kwestii, nie mówiąc już o wspólnym ratowaniu suwerenności.

Mamy zatem do czynienia z wyborami, które mogą zakończyć się bez żadnego zwycięzcy. Jeśli partie działające na rzecz niepodległości uzyskają większość, będą nadal dążyć do uzyskania katalońskiej suwerenności; jeśli zwyciężą partie antyniepodległościowe, nie będą w stanie rządzić regionem, a ruch separatystyczny będzie nadal dążył do niepodległości.

Na tym etapie należy zadać pytanie, czego inwestorzy mogą się spodziewać po takim wyniku. Odpowiedź brzmi, że nie mogą oni oczekiwać niczego innego niż to, czego doświadczyli w ciągu ostatnich kilku lat: sytuacja będzie się przeciągać z okresami wzlotów i upadków przez dłuższy czas, a niestabilność będzie wzrastać.

Można by pomyśleć, że w tej sytuacji największymi przegranymi byłyby instrumenty należące do firm narażonych na kontakt z Katalonią. Jeśli jednak przyjrzeć się obligacjom podporządkowanym (są one zwykle najbardziej wrażliwymi instrumentami na zmiany rynkowe) katalońskich banków Sabadell i CaixaBank, można zauważyć, że rentowności wzrosły odpowiednio o 60 i 30 punktów bazowych w następstwie październikowego referendum, ale potem szybko spadły, osiągając nowe dołki, gdy rząd hiszpański przywrócił porządek.

Jednocześnie podporządkowane obligacje BBVA (który przejął Catalunya Banc w 2015 r.) nie zanotowały znacznych zmian, gdy kryzys konstytucyjny nasilił się.

Powodem, dla którego hiszpańskie obligacje korporacyjne zareagowały w sposób marginalny, jest fakt, że większość dochodów tych przedsiębiorstw pochodzi w rzeczywistości spoza Hiszpanii. Według giełdy papierów wartościowych w Madrycie, tylko 36% przychodów Ibex w 2016 roku pochodziło z Hiszpanii…. BBVA zatrudnia na przykład więcej ludzi w Meksyku niż w całej Hiszpanii.

Należy zauważyć, że niepewność polityczna w Katalonii może mieć większy negatywny wpływ na sąsiednie kraje niż na hiszpańskie przedsiębiorstwa. Szerokie poparcie dla partii niepodległościowych w Hiszpanii można odczytywać jako wzmocnienie nastrojów nacjonalistycznych w Europie, co również może mieć wpływ na wybory we Włoszech w maju 2018 roku.

Jeśli tak się stanie, Europa może być zagrożona.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Zakłócenia w podaży wspierają notowania ropy przed spotkaniem OPEC

Zakłócenia w dostawie ropy za pośrednictwem rurociągu w Kanadzie pociągnęły ceny WTI do najwyższego poziomu od dwóch lat, strajki w Ameryce Południowej wsparły notowania miedzi, gołębie sygnały z FOMC oraz mocniejszy jen okazały się pomocne dla rynku złota, a łagodny początek zimy w USA spowodował, że potaniał gaz. To lista kluczowych czynników wpływających na rynki towarów przed ważnym spotkaniem OPEC, które zaplanowano na 30 listopada.

Przerwy w dostawach wspierają ropę przed spotkaniem OPEC

Ceny ropy WTI wzrosły do najwyższego poziomu od dwóch lat, ponieważ TransCanada przerwała dostawy za pośrednictwem rurociągu Keystone z Alberty w Kanadzie do USA. Firma podała, że dostawy sięgające 590.000 baryłek dziennie mogą zostać zredukowane o 85% do końca listopada. A niedawno napłynęły informacjo o wycieku 5.000 baryłek ropy w Dakocie.

Czynniki te przyczyniły się do wsparcia krótkiego końca krzywej WTI, a prompt spread powrócił do procesu backwardation, ponieważ wzrosły zapasy w punkcie przeładunkowym w Cushing, w Oklahomie. Dyskonto WTI do Brent zawężyło się do 5 USD/baryłkę.

Sytuacja na rynku Brent była spokojniejsza, ponieważ inwestorzy skupieni na tym typie ropy zachowują ostrożność przed zaplanowanym na 30 listopada spotkaniem OPEC w Wiedniu. Optymizm, że kartel przedłuży umowę o cięciach produkcji poza marzec (obecny termin), a także czynniki geopolityczne, wspierają notowania ropy od października do chwili obecnej.

Jednak oczekiwania wobec OPEC są na tyle wygórowane, że łatwo o rozczarowanie. Liczba długich pozycji w ropie znajduje się na niemal na rekordowych poziomach, a jeśli organizacja nie wyśle mocnych sygnałów w celu wsparcia rynku, to może dojść do znacznej redukcji tych pozycji.

Wiele będzie zależeć od Rosji, ponieważ porozumienie bez pełnego wsparcia ze strony największego producenta spoza OPEC miałoby znacznie słabszy pozytywny wpływ na ceny. W piątek Bloomberg poinformował jednak, że OPEC i Rosja opracowały projekt umowy mającej na celu przedłużenie do końca 2018 roku cięć produkcji. Szczegóły nie zostały jednak jeszcze dopracowane, ale OPEC, który do tej pory zdołał obniżyć poziom światowych zapasów, chciałby dalej wspierać rynek – a to oznaczałoby przedłużenie obecnej umowy o cięciach podaży do końca 2018 roku.

Przedłużenie cięć do tego okresu powinno również zmniejszyć potrzebę opracowania przez OPEC szczegółowego planu dotyczącego strategii późniejszego wyjścia z działań ograniczających podaż. Będzie to jednak poważny ból głowy w 2018 r., jeśli wzrost popytu nie będzie odpowiadał oczekiwaniom i/lub dojdzie do niespodzianek związanych ze wzrostem podaży ze strony producentów spoza OPEC.

WTI testuje poziom oporu opowiadający 200-tygodniowej średniej kroczącej – $58,40
Źródło: Saxo Bank

Utrzymujemy prognozę, że ceny Brent i WTI raczej nie utrzymają poziomu tuż poniżej $60/baryłkę w krótkim okresie. Potencjał do zwyżki dałyby dalsze zakłócenia podaży. Jednak kluczowe jest to, czy fundusze hedgingowe zdecydują się na ograniczenie liczby długich pozycji, która 14 listopada odpowiadała 1 miliardowi baryłek. Taki ruch spowodowałby silny spadek cen w poszukiwaniu nowego poziomu wsparcia.

Notowania złota testują cierpliwość inwestorów i pozostają w stałym zakresie

Gołębie sprawozdanie z ostatniego posiedzenia FOMC, wraz z mocniejszym jenem, pociągnęło w górę notowania złota. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy średnia cena kruszcu to $1.280/uncję – rynek może nadal liczyć na wsparcie kilku czynników, choć co pewien czas dochodzi do wyprzedaży oraz redukcji liczby długich pozycji w tym metalu szlachetnym.

Mimo że oczekiwania wobec stóp Fed na grudzień 2018 roku zaostrzyły się, to 10-letnie realne stopy pozostają w relatywnie wąskim zakresie. Jest to sygnał, że ceny złota silniej reagują na sytuację na dłuższym końcu rentowności w USA. Zakupy obligacji z dalszym okresem zapadalności spowodowały, że spread między rentownościami 2 i 10-letnich papierów zawężył się do 60 punktów bazowych – jest to najniższy poziom od 2007 roku, co sugeruje, że rynek obecnie bardziej obawia się recesji niż inflacji.

Na posiedzeniu FOMC, które odbyło się 1 listopada, większość decydentów Fed nadal było za podniesieniem stóp procentowych na posiedzeniu 13 grudnia. Jednak to obawy wyrażone w związku z obecnym brakiem inflacji wzbudziły pewne zainteresowanie, ponieważ nasiliły niepewność co do terminu lub potencjalnego opóźnienia przyszłych podwyżek stóp procentowych.

Zachowanie zarządzających środkami i funduszów hedgingowych zajmujących się obrotem produktów typu exchange traded obejmujących złoto wskazuje obecnie na pewną ostrożność. Wyprzedaż z września doprowadziła do ograniczenia długich pozycji przez fundusze oraz ponowną sprzedaż, ale od tego momentu apetyt na krótkie pozycje na rynku złota był bardzo słaby – obecnie, liczba krótkich pozycji brutto w złocie znajduje się na najniższym poziomie od trzech miesięcy.

Pojawiają się głosy ekspertów zalecające zwiększenie ekspozycji na złoto. W sierpniu, Ray Dalio, Prezes Bridgewater, zarekomendował, aby inwestorzy poświęcili 5% do 10% swoich inwestycji w złoto, z powodu politycznych i ekonomicznych czynników. Szacunki za trzeci kwartał potwierdziły, że sam podążył za swoją rekomendacją, akumulując 3,3 miliona jednostek w SPDR Gold Shares ETF (GLD) oraz zwiększając trzykrotnie ekspozycję na iShares Gold Trust (IAU).

To posunięcie uwypukla jeden z powodów, dla których złoto pozostaje w tym roku dość odporne na spadki, pomimo lepszych wyników osiąganych na giełdach i niektórych rynkach obligacji, które zachęcają do inwestycji w tych obszarach. Połączenie takich czynników jak szczyty na giełdach, ryzyko pęknięcia bańki na rynku obligacji oraz nasilające się zagrożenie geopolityczne od momentu objęcia przez Trumpa urzędu prezydenckiego w USA oznacza, że inwestorzy nadal dążą do dywersyfikacji i zabezpieczania się przed ryzykiem.

Złoto znajduje się obecnie pod wpływem nieco mniej korzystnych dla siebie czynników makro oraz nasilającego się zagrożenia geopolitycznego. W takim otoczeniu rynkowi udawało się dotychczas znajdywać wsparcie, a według nas obecnie istnieje wyższe prawdopodobieństwo zwyżek niż zniżek. Inwestorzy muszą jednak uzbroić się w cierpliwość, ponieważ rynek nadal szuka impulsu do wzrostów. Obecne wsparcie znajduje się w przedziale od 1270 do 1260 dolarów, podczas gdy potrzeba przebicia powyżej 1305 dolarów, aby zachęcić inwestorów do wznowienia zakupów.

Źródło: Saxo Bank

Ceny metali przemysłowych rosły, a indeks Bloomberg Industrial Metal zanotował pierwszą tygodniową zwyżkę od trzech tygodni. Notowania miedzi wsparły informacje, że doszło do przerw w produkcji z powodu strajku w kopalniach w Peru i Chile. Słabszy dolar z powodu gołębiego FOMC także okazał się wsparciem. Największy jednotygodniowy spadek zapasów LME od 2005 r. miał zaś ograniczony wpływ, ponieważ był on raczej wynikiem wymiany między różnymi giełdami niż faktycznego wzrostu popytu.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Wysokorentowne obligacje są drogie, ale ma to swoje uzasadnienie

Do Świąt Bożego Narodzenia zostało zaledwie kilka tygodni, a w USA trwa Święto Dziękczynienia, nadszedł więc czas, aby zostawić za sobą rok 2017 i spojrzeć na rok 2018. Znajdujemy się obecnie w tym miłym okresie, w którym możemy zobaczyć, co udało się osiągnąć w ostatnich miesiącach oraz zacząć planowanie na kolejne kwartały.

Wiele osób będzie zadowolonych z wyników rynku w 2017 roku. Niskie stopy procentowe, reinwestycja wpływów z QE oraz umiarkowanie jastrzębi Fed wsparły rynek obligacji. Rynki europejskie poszły oczywiście w tym samym kierunku, dzięki gołębiemu Europejskiemu Bankowi Centralnemu.

Niemniej po fali rozczarowujących publikacji wyników finansowych przez spółki, niektórzy inwestorzy obawiają się, że wkrótce może dojść do istotnych zmian…w niepożądanym kierunku!

Spread wysokorentownych CDX w USA rozszerzył się o 30 punktów bazowych w ubiegłym tygodniu (od ostatniego dołka w październiku) i obecnie zbliżamy się do poziomów z początku 2017 roku.

Wielu widzi w tym szansę, aby kupić wysokorentowny dług po bardziej korzystnych cenach, a CDS obniżył się o 12 punktów bazowych. Nie zmienia to jednak faktu, że za ostatnimi ruchami może stać coś bardziej poważnego.

Jeśli spojrzymy na spread wysokorentownych obligacji w USA, to zauważymy, że w wycenie CDS od 2013 roku było mniej zmienności niż we wcześniejszych ośmiu latach. Oznacza to, że inwestorzy byli przeświadczeni, że rynki czeka tylko jeden kierunek: w górę.

Oznacza to także, że nie zajmowali się zapewnieniem sobie należytej ochrony. Należy także dodać, że ruch o 30 punktów bazowych z ubiegłego tygodnia jest mało znaczący, jeśli porówna się go do silnych wahnięć z poprzednich lat, co może sygnalizować, że mamy do czynienia jedynie z małą korektą.

Spread CDX HY
Źródło: Bloomberg

Argument, że mamy obecnie do czynienia z realizacją zysków, jest wsparty sytuacją na rynku akcji, który bije nowe rekordy. Jeśli jest jednak inaczej, to pierwszy cios otrzymają najsłabsze firmy. Następnie, niczym w efekcie domina, problemy dotkną także i większe instytucje finansowe.

Mówimy tu ogólnie o bankach, a w szczególności o ich strategiach kredytowych wobec przedsiębiorstw z wysokim zadłużeniem. W ciągu ostatnich kilku lat nasiliła się emisja wysokorentownego zadłużenia i kredytów wspomaganych dźwignią finansową. Według Bloomberga, w 2017 roku odnotowano rekordowo wysoki wolumen kredytów z dźwignią finansową emitowanych w dolarach amerykańskich… a rok ten jeszcze się nie skończył.

Ze względu na kilka czynników wzrosła konkurencja w zakresie obsługi kredytów wspomaganych dźwignią finansową. Po pierwsze, ponownie pojawiły się zabezpieczone zobowiązania kredytowe, które zniknęły podczas kryzysu finansowego w 2008 r., oferujące atrakcyjne pakiety i wysokie ratingi kredytowe. Po drugie, banki konkurują ze sobą również w obszarze kredytów wspomaganych dźwignią finansową i zostały zmuszone do zaakceptowania struktur kowentatywnych, ponieważ w coraz większym stopniu stają się one standardem rynkowym.

Tylko w ten sposób banki o wyższych kosztach finansowania będą mogły konkurować z bardziej agresywnymi funduszami. Oferowanie kredytów kowentatywnych może okazać się jednak bardzo ryzykowne, ponieważ inwestorzy końcowi będą mieli mniejszą ochronę, jeśli zmienią się warunki firmy (np. dźwignia finansowa).

Jednym z powodów kierowania się inwestorów w stronę wysokorentownych obligacji jest spłaszczenie krzywej amerykańskiego długu skarbowego. Spread między rentownościami 10-letnich papierów i dwuletnich papierów jest najwęższy od 10 lat i wszystko wskazuje na to, że ten trend się utrzyma.

Przyczyną spłaszczenia krzywej są m. in. niższe rentowności zagranicą, które skłaniają zagranicznych inwestorów do skierowania się ku dłuższemu końcowi krzywej w USA, a także powszechne przekonanie, że potencjalne obniżki podatków prezydenta Trumpa wpłyną na ożywienie gospodarcze.

Z drugiej strony, jeśli reforma podatkowa nie zostanie wdrożona, to na rynku obligacji w USA dojdzie do silnej korekty.

Źródło: Bloomberg

Mimo że w ostatnich tygodniach doszło do wzmożonej sprzedaży na rynku wysokorentownych obligacji, to nie oznacza to, że mamy do czynienia z rozpoczęciem bessy w tym obszarze. Raczej sygnalizuje to, że współczynnik ryzyka do zwrotu nie jest już tak atrakcyjny jak wcześniej, co skłania inwestorów do realizacji zysków przed końcem roku.

Warto pamiętać, że mimo iż rynek wysokorentownych obligacji znalazł się obecnie pod presją, to liczba przypadków niewypłacalności znajduje się w historycznym dołku… wysokorentowne obligacje być może są drogie, ale ma to swoje uzasadnienie.

Uważam, że obecny zsynchronizowany wzrost gospodarczy i otoczenie z niskimi stopami wspierają wysokorentowne obligacje. Dlatego być może to jeszcze nie odpowiedni moment na ucieczkę i szukanie bezpieczniejszych aktywów.

Inwestycja w wysokorentowny dług spółek może nadal przynieść zyski, nawet podczas korekty, jeśli skupi się na solidnych firmach z ratingiem na poziomie pojedynczego B.

Należy jednak wspomnieć, że jeśli spojrzy się na salda spółek oferujących wysokorentowne obligacje, to raczej nie poczuje się uspokojenia, ponieważ takie podmioty są zazwyczaj silnie zlewarowane. Mimo to, jeśli zarząd potrafi zidentyfikować problemy i trzyma się przejrzystego planu, to taka spółka ma duże szanse na odbicie.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Zawirowania w Arabii Saudyjskiej mogą okazać się szansą

Świat przygląda się z bliska zawirowaniom w Arabii Saudyjskiej i zastanawia się nad ostatecznym celem Księcia Mohammada bin Salmana.

Po upublicznieniu planu działań do 2030 roku jasne jest, że młody książę pragnie powrócić do umiarkowanego islamu, co pokazuje, że odegrał on zasadniczą rolę w podjęciu decyzji o zezwoleniu kobietom na prowadzenie pojazdów i umożliwieniu turystom zwiedzania miejsc archeologicznych zbudowanych przed erą islamską.

Jednak nikt z pewnością nie spodziewał się, że w więzieniu znajdzie się wielu przyjaciół i członkowie rodziny – za zamkniętymi drzwiami luksusowego hotelu Riyadh Ritz Carlton znajduje się około 30 osób, których rachunki bankowe warte są łącznie około 800 miliardów dolarów, a rząd zamroził je do odwołania.

Wyprzedaż obligacji

Niepewna przyszłość regionu spowodowała ogólny wzrost rentowności na rynku obligacji, a koszt swapów ryzyka kredytowego Arabii Saudyjskiej wzrósł w zeszłym tygodniu o ponad 20 punktów bazowych, ponieważ inwestorzy spanikowali po tym, jak zdali sobie sprawę, że słaba równowaga w regionie może zostać szybko utracona, jeżeli napięcia wzrosną.

Wielkim przegranym jest na przykład EA Partners, spółka celowa powiązana z Etihad Airways, której papiery zostały obniżone do ratingu CC w październiku przez Fitch. Po cięciu, obecna rentowność obligacji wynosi 15%, o dwa punkty więcej niż przed zawirowaniami w Arabii Saudyjskiej.

Cios otrzymały także i lepiej oceniane spółki, takie jak Saudi Electricity (A2) – rentowność papierów zapadających w 2044 roku wzrosła o 25 punktów bazowych. To samo dotyczy obligacji rządowych Bahrajnu i Omanu – Bahrajn (2029 rok) zanotował wzrost rentowności o 40 punktów, a Oman (2027 rok) o 30 punktów. Obligacje Arabii Saudyjskiej denominowane w USD zanotowały wzrost rentowności o 25 punktów (papiery zapadające w 2047 roku), natomiast te o krótszym terminie zapadalności zanotowały korektę o 15/20 punktów bazowych.

Sytuację w regionie jeszcze bardziej skomplikował fakt, że libański premier Saad Hariri zrezygnował z pełnienia funkcji, ogłaszając swoją decyzję w Rijadzie. Saad posiada zarówno libańskie, jak i saudyjskie obywatelstwo i wydaje się, że nadal przebywa w swoim domu w Rijadzie z rodziną.

Najbardziej ucierpiały libańskie obligacje rządowe, osiągając rentowność 9% w ubiegły piątek. W weekend pojawiły się informacje o rozmowach z Saadem Haririm, który miał stwierdzić, że wkrótce wróci do Libanu – w reakcji na te wiadomości rentowności ustabilizowały się od tego czasu na poziomie około 8%.

Inwestorzy oczywiście panikują, ponieważ jakakolwiek zmiana status quo danego kraju może stanowić zagrożenie dla spłaty jego długów. Saudyjski Książę nie jest jednak zainteresowany, aby monarchia saudyjska znalazła się w niebezpieczeństwie.

Uważam, że Mohammed bin Salman podejmuje działania mające na celu ochronę elit, a nie ich osłabienie. Zdecydował się na rewolucję od góry, aby uniknąć rewolucji od dołu, która zmiotłaby całą rodzinę królewską. Dzięki temu Książę może poprawić swoje notowania wśród ludności oraz jednocześnie przejąć z powrotem kontrolę nad aktywami, które wpadły w ręce wpływowych osób dzięki działaniom korupcyjnym.

Wiele z tych aktywów bezpośrednio dotyka Saudyjczyków, ponieważ obejmują one grunty i nieruchomości, które obecnie są dość kosztowne, ponieważ znajdują się w rękach kilku osób. Po przekazaniu tych terenów rządowi saudyjskiemu, ceny gruntów powinny spaść, dając niższym klasom społecznym możliwość wejścia na rynek nieruchomości.

Niezachwycające dane makro

Od czasu załamania się cen ropy naftowej w 2014 roku sytuacja gospodarcza kraju pogorszyła się wraz ze spadkiem rezerw walutowych (spadek z 700 mld USD w październiku 2014 r. do 550 mld USD we wrześniu tego roku), a wzrost PKB spowolnił z 3,65% w 2015 r. do 1,40% w ubiegłym roku i przewiduje się, że w tym roku wyniesie 0%.

Niezachwycające dane makro w Arabii Saudyjskiej wspierają tezę, że sytuacja musi się zmienić i gdy tylko rząd odzyska aktywa, które stracił z powodu korupcji w ciągu ostatnich kilku lat, będzie w lepszej sytuacji, aby dokonać niezbędnych inwestycji w technologię i edukację.

Wizja 2030

Wielki plan księcia nosi nazwę „Wizja 2030”. Ma on zmniejszyć uzależnienie kraju od ropy naftowej. Będzie to wymagało dalszych inwestycji i dlatego książę zrobi wszystko, co w jego mocy, aby nie zniechęcić do siebie inwestorów.

Pokazał on, że troszczy się o rynki finansowe, ponieważ w zeszłym tygodniu napłynęły informacje, że państwowe fundusze inwestycyjne nabywają akcje w celu uniknięcia powszechnej wyprzedaży.

Mimo że Arabia Saudyjska chce odejść od uzależnienia od ropy naftowej, to jednak ożywienie cen ropy może być dla niej korzystne. Nawet w otoczeniu niezwykle niskich cen, jakiego byliśmy świadkami w 2016 roku, kraj ten może nadal zarabiać na jej wydobyciu. Arabia Saudyjska korzysta z braku podatków od produkcji i złóż surowca blisko powierzchni ziemi, co ułatwia wydobycie.

Wszystko to wskazuje, że istnieją pewne szanse dla inwestorów wynikające z ostatniego zawirowania w regionie. Należy jednak przygotować się na niestabilność w najbliższym okresie i czekać na przywrócenie równowagi.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Ceny na rynku towarów kontynuują wzrosty dzięki sektorowi energii

Bloomberg Energy Index osiągnął najwyższy poziom od 10 miesięcy, a sektor towarów nadal przyciąga uwagę inwestorów i cieszy się wysokim popytem. Dzięki zbliżaniu się okresu zimowego ceny gazu opuściły przedział, w którym znajdowały się od miesięcy, podczas gdy notowania ropy naftowej zanotowały piątą tygodniową zwyżkę z rzędu, przy czym głównym motorem ostatnich wzrostów były nasilone zagrożenia geopolityczne.

Geopolityczna premia za ryzyko geopolityczne związane z ropą naftową, która zaczęła rosnąć po tym, jak 16 października wojska irackie ponownie przejęły miasto Kirkuk od Kurdyjskiego Rządu Regionalnego (KRG), jeszcze bardziej wzrosła w reakcji na aresztowanie i postawienie zarzutów korupcyjnych książętom, ministrom i przedsiębiorcom w Arabii Saudyjskiej. Napięcia między rządzonym przez Szyitów Iranem a zdominowaną przez Sunnitów Arabią Saudyjską dodały kolejny poziom niepewności.

Ceny gazu, które zostały wsparte rosnącym popytem i słabszym niż przewidywano wzrostem zapasów, opuściły zakres obserwowany od czerwca. Cena uranu w międzyczasie wzrosła, w reakcji na informacje, że Cameco (CCO: xtse), największy producent na świecie, ogłosił tymczasowe ograniczenie podaż ze względu na niskie ceny. Redukcja ta może zmniejszyć globalną produkcję o 10% i doprowadzić do 16-procentowego wzrostu X Uranium ETF (URA: arcx), który do momentu ogłoszenia planów firmy stracił 90% swojej wartości od katastrofy w Fukushimie w 2011 roku.

Miesięczne prognozy światowego popytu i podaży w rolnictwie (WASDE) Departamentu Rolnictwa USA (USDA) uderzyły zarówno w ceny kukurydzy, jak i soi. Grudniowe kontrakty futures CBOT osiągnęły nowy dołek, ponieważ zapasy tego towaru wzrosły do najwyższych poziomów od 30 lat. Również ceny soi znacznie spadły z uwagi na sygnały wskazujące na produkcję większą od oczekiwań. Z kolei ceny pszenicy pozostały bez większych zmian, tak jak i ceny bawełny – w tym drugim przypadku wsparciem okazało się obniżenie przez USDA prognoz dotyczących globalnych zapasów.

Ceny ropy wyżej, uwaga skupiona na Arabii Saudyjskiej

Połączenie zakłóceń w dostawach, silnego wzrostu popytu, spadku światowych zapasów oraz zwiększonego ryzyka geopolitycznego doprowadziło do gwałtownego wzrostu popytu inwestycyjnego na ropę naftową, nie tylko Brent. Ze względu na ograniczenia płynnościowe na dalszym końcu krzywej, popyt spekulacyjny koncentruje się na jej początku.

Nasilone ryzyko geopolityczne – w tym związane z aresztowaniami przywódców w Arabii Saudyjskiej – stworzyło idealne warunki dla byków na rynku ropy, którzy już wcześniej zgromadzili długie pozycje odpowiadające 530 milionom baryłek Brent. Obecnie istnieje mniejsze ryzyko, że to grający na krótko przejmą kontrolę na rynku, zwłaszcza jeśli zmaterializuje się scenariusz zakłóconych dostaw surowca.

W ubiegłym tygodniu opublikowano najnowsze Globalne Prognozy OPEC (WOO). Według nich, w latach 2016-2022, globalna konsumpcja wzrośnie o 6,9 miliona baryłek dziennie do poziomu 102,3 miliona. Za 5 milionów baryłek dziennie tego wzrostu odpowiadać mają kraje spoza OPEC, w tym producenci ropy z łupków w USA, których podaż ma rosnąć silniej niż oczekiwano w ciągu kolejnych 4 lat. Zrewidowane prognozy ilustrują obecny dylemat OPEC: cięcia wspierają rywali organizacji, a popyt na ropę grupy pozostanie bez większych zmian do czasu osiągnięcia szczytu przez łupkową produkcje po 2025 roku.

Cotygodniowe szacunki dotyczące produkcji ropy naftowej w USA wskazały na rekordowy poziom 9,62 miliona baryłek dziennie. Oznacza to pobicie rekordowego poziomu z czerwca 2015 r., tuż przed załamaniem cen ropy naftowej, które spowodowały gwałtowny spadek produkcji ropy naftowej w USA do około 8,4 miliona baryłek dziennie. Import ropy naftowej przez Chiny w październiku spadł do 13-miesięcznego dołka z uwagi na okres świąteczny oraz zużycie przez niezależne rafinerie rocznych kwot importowych.

Rosnące ryzyko geopolityczne przyniosło więcej korzyści ropie Brent niż WTI, a jej premium po raz kolejny wzrosło. Amerykański Urząd ds. Informacji Energetycznej (EIA) oczekuje, że do drugiego kwartału 2018 r. spread WTI/Brent pozostanie na poziomie 6 dolarów, a następnie zawęzi się do 4 dolarów. Rosnące wydobycie ropy z łupków zwiększyło ograniczenia transportowe z Cushing w Oklahomie – centrum magazynowym dla kontraktów terminowych na ropę naftową WTI – na amerykańskie Wybrzeże Zatoki.

Oprócz potencjalnego ryzyka związanego z dostawami, w nadchodzących tygodniach uwaga skupi się na spotkaniu OPEC 30 listopada w Wiedniu, a także na debacie na temat tego, czy kartel już na tym spotkaniu ogłosi przedłużenie umowy w celu ograniczenia produkcji poza marzec przyszłego roku.

Rynek Brent pozostał przez większość tygodnia w konsolidacji po wcześniejszych silnych wzrostach. Rynek pozostaje wykupiony, ale nie powinno to powstrzymać go przed przesuwaniem się na wyższy poziom, jeśli ryzyko geopolityczne będzie dalej rosło. Wysoka liczba długich pozycji nie stanowi na razie zagrożenia korekty, o ile ceny nie spadną ponownie poniżej 60 USD/baryłkę.

Źródło: Saxo Bank

Notowania złota bez większych zmian rok po rozpoczęciu prezydentury Trumpa

W ubiegłym tygodniu minął pierwszy rok prezydentury Donalda Trumpa. Od tego czasu złoto pozostaje w wąskim zakresie wokół 1.250 USD/uncję, a niższe szczyty i wyższe dołki wskazują, że metal czeka na silniejszy impuls i szuka kierunku.

Kluczowe czynniki wspierające ceny złota, takie jak wartość dolara amerykańskiego, realne stopy procentowe i stopa procentowa Fed, miały różnorodny wpływ na notowania metalu w skali ostatniego roku. Napędzały one złoto w przeciwnych kierunkach w ciągu ostatniego roku – pozytywny wpływ słabszego USD był ograniczany przez wyższe realne stopy w USA i stopy Fed.

Początkowy spadek cen złota w reakcji na wynik wyborów w USA w listopadzie 2016 r. był spowodowany euforią wokół gospodarczego i fiskalnego wpływu obiecanych przez Trumpa wydatków na infrastrukturę oraz zapowiadanych reform podatkowych. Wraz z nadejściem 2017 r., gdy popularność i zdolność Trumpa do realizowania polityki sprzyjającej wzrostowi gospodarczemu wygasły, uwaga skupiła się na zagrożeniach geopolitycznych. Stało się tak głównie ze względu na ponowną groźbę ze strony Korei Północnej. Tę geopolityczną sytuację trafnie opisał Ray Dalio z Bridgewater: „dwóch konfrontacyjnych, nacjonalistycznych i wspierających rozwiązania militarne przywódców bawi się w swoją grę”.

Brak wyraźnego kierunku cen stworzył trudne warunki dla inwestorów, w tym dla funduszy hedgingowych, które kilkakrotnie wpadły w pułapkę. Nie tylko po wyborach, kiedy szybko trzeba było zmniejszyć rekordowo wysoką liczbę długich pozycji, ale także na początku roku, kiedy ceny złota silnie wzrosły w reakcji na osłabienie oczekiwań wobec podwyżek stóp procentowych oraz nasilenie napięcia geopolitycznego.

Po siedmiu tygodniach wyprzedaży, fundusze posiadały długie pozycje odpowiadające 167.000 lotów w tygodniu zakończonym 31 października – jest to poziom tylko o 10.000 niższy niż w ubiegłym roku. Popyt na złoto poprzez produkty typu exchange-traded jest stabilny – obniżył się tylko o 2%.

Patrząc w przyszłość, złoto pozostanie pod wpływem kursu dolara i oczekiwań wobec stóp procentowych. Ryzyko geopolityczne związane z Koreą Północną zanika podczas wizyty Trumpa w Azji, podczas gdy proponowana przez republikanów reforma podatkowa może napotkać trudności – brak może być wystarczającej większości, zwłaszcza w Senacie, do jej przeforsowania.

Najnowsze informacje wskazujące na potencjalne trudności w przeforsowaniu reformy podatkowej wsparły w ubiegły czwartek ceny złota, jednak zwyżce tej na razie brak impetu. Dotychczas zapotrzebowanie inwestorów poszukujących dywersyfikacji równoważyło wpływ sprzedaży ze strony funduszów, ale z uwagi na obecny brak kierunku, inwestorzy powinni zachować ostrożność w najbliższym czasie.

Tym niemniej, z uwagi na fakt, że udało się przetrwać ostatnie spadki bez większych strat, notowania złota mają obecnie szanse na odbicie powyżej $1.290/uncję, co otworzyłoby drogę do szczytu z października – $1.306/uncję.

Źródło: Saxo Bank

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Ceny złota bez większych zmian po niemal roku z Trumpem

Złoto i – do pewnego stopnia – srebro nadal znajdują się w ugruntowanym zakresie, a inwestorzy nadal nie mogą zdecydować się, czy skierować notowania tych surowców w górę, czy w dół. W tym tygodniu minął pierwszy rok prezydentury Donalda Trumpa. Od tego czasu złoto pozostaje w wąskim zakresie wokół 1.250 USD/uncję, a niższe szczyty i wyższe dołki wskazują, że metal czeka na silniejszy impuls i szuka kierunku.

Szybkie spojrzenie na kształtowanie się cen od 8 listopada ubiegłego roku pokazuje, że notowania pozostają niemal bez zmian w skali roku, podczas gdy ceny srebra spadły o 7%. Ta względna słabość wystąpiła pomimo silnego wzrostu cen wśród innych metali przemysłowych, zwłaszcza miedzi, która w tym czasie podrożała o ponad jedną czwartą.

Platyna i pallad znajdują się zaś w odwrotnej sytuacji – na rynku palladu rośnie popyt i podaż, a na platyny dochodzi do odwrotnego procesu. Taka sytuacja zaczęła kształtować się po skandalu motoryzacyjnym w 2015 r. obejmującego silniki diesla. Pallad jest preferowanym metalem wykorzystywanym w silnikach benzynowych i dzięki temu po raz pierwszy od 16 lat jest droższy od platyny. Pallad skorzystał z przestawienia się konsumentów na silniki benzynowe, a jego perspektywy poprawia rosnąca popularność hybrydowych pojazdów elektrycznych napędzanych dodatkowo benzyną.

Kluczowe czynniki wspierające ceny złota, takie jak wartość dolara amerykańskiego, realne stopy procentowe i stopa procentowa Fed, miały różnorodny wpływ na notowania metalu w skali ostatniego roku. Napędzały one złoto w przeciwnych kierunkach w ciągu ostatniego roku – pozytywny wpływ słabszego USD był ograniczany przez wyższe realne stopy w USA i stopy Fed.

Początkowy spadek cen złota w reakcji na wynik wyborów w USA w listopadzie 2016 r. był spowodowany euforią wokół gospodarczego i fiskalnego wpływu obiecanych przez Trumpa wydatków na infrastrukturę oraz zapowiadanych reform podatkowych. Wraz z nadejściem 2017 r., gdy popularność i zdolność Trumpa do realizowania polityki sprzyjającej wzrostowi gospodarczemu wygasły, uwaga skupiła się na zagrożeniach geopolitycznych. Stało się tak głównie ze względu na ponowną groźbę ze strony Korei Północnej. Tę geopolityczną sytuację trafnie opisał Ray Dalio z Bridgewater: „dwóch konfrontacyjnych, nacjonalistycznych i wspierających rozwiązania militarne przywódców bawi się w swoją grę”.

Źródło: Saxo Bank

Brak wyraźnego kierunku cen stworzył trudne warunki dla inwestorów, w tym dla funduszy hedgingowych, które kilkakrotnie wpadły w pułapkę. Nie tylko po wyborach, kiedy szybko trzeba było zmniejszyć rekordowo wysoką liczbę długich pozycji, ale także na początku roku, kiedy ceny złota silnie wzrosły w reakcji na osłabienie oczekiwań wobec podwyżek stóp procentowych oraz nasilenie napięcia geopolitycznego.

Po siedmiu tygodniach wyprzedaży, fundusze posiadały długie pozycje odpowiadające 167.000 lotów w tygodniu zakończonym 31 października – jest to poziom tylko o 10.000 niższy niż w ubiegłym roku. Popyt na złoto poprzez produkty typu exchange-traded jest stabilny – obniżył się tylko o 2%.

Światowa Rada Złota w swoim ostatnim raporcie „Trendy dotyczące popytu na złoto” stwierdziła, że popyt na ten metal szlachetny spadł w trzecim kwartale do najniższego poziomu od ośmiu lat. Niższy popyt na biżuterię był spowodowany słabym popytem w Indiach po wprowadzeniu nowego systemu podatkowego zniechęcającego konsumentów do zakupów. W odpowiedzi na gwałtownie rosnące rynki akcji, napływy do funduszy skupionych na złocie obniżyły się. Pozytywne wiadomości napłynęły jedynie z Chin, gdzie inwestorzy kupowali sztabki i złote monety, wykorzystując spadki cen.

Patrząc w przyszłość, złoto pozostanie pod wpływem kursu dolara i oczekiwań wobec stóp procentowych. Ryzyko geopolityczne związane z Koreą Północną zanika podczas obecnej wizyty Trumpa w Azji, obejmującej cztery kraje, podczas gdy proponowana przez republikanów reforma podatkowa może napotkać trudności – brak może być wystarczającej większości, zwłaszcza w Senacie, do jej przeforsowania.

Najnowsze informacje wskazujące na potencjalne trudności w przeforsowaniu reformy podatkowej wsparły wczoraj ceny złota, jednak zwyżce tej na razie brak impetu. Dotychczas zapotrzebowanie inwestorów poszukujących dywersyfikacji równoważyło wpływ sprzedaży ze strony funduszów, ale z uwagi na obecny brak kierunku, inwestorzy powinni zachować ostrożność w najbliższym czasie.

Tym niemniej, z uwagi na fakt, że udało się przetrwać ostatnie spadki bez większych strat, notowania złota mają obecnie szanse na odbicie powyżej $1.290/uncję, co otworzyłoby drogę do szczytu z października – $1.306/uncję.

Źródło: Saxo Bank

Utrzymujemy naszą prognozę na koniec roku na poziomie $1.325/uncję.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Rekordowa emisja w Afryce Subsaharyjskiej niesie za sobą duże zagrożenie

Kiedy mówimy o rynkach wschodzących, zwykle myślimy o takich krajach jak Chiny, Brazylia, Indonezja, Indie, Meksyk, Turcja i inne. Jak jednak kategoryzować kraje, które nie są zaliczane do rynków wschodzących?

Mówię tu o najmniej rozwiniętym regionie świata: Afryce Subsaharyjskiej – obszarze, który normalnie nie cieszy się dużym zainteresowaniem inwestorów. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat emisja euroobligacji pochodzących z tych krajów bije kolejne rekordy, a kraje, które dziesięć lat temu w ogóle nie emitowały obligacji na rynkach międzynarodowych, korzystają obecnie z preferencyjnych warunków finansowania.

Źródło: Bloomberg

Jak wynika z powyższej tabeli, euroobligacje wyemitowane przez rządy krajów subsaharyjskich osiągnęły szczyt w 2014 r., i chociaż w tym roku łączna wartość emisji znajduje się na razie poniżej 14 mld USD zanotowanych w 2014 r., to dotychczas w 2017 r. zanotowano drugi co do wielkości poziom emisji. Należy przy tym dodać, że Ghana pracuje obecnie nad emisją 3-letnich obligacji w USD, a Nigeria planuje sprzedać obligacje w EUR o wartości 5,5 mld USD do końca roku. Oznacza to, że jeszcze w tym roku mamy szansę na pobicie rekordu z 2014 roku.

Inwestorów szukających wysokich rentowności nie zniechęca fakt, że pieniądze lokują w rękach rządów stojących przed dużymi wyzwaniami. Wydają się jedynie zainteresowani rentownością, a ta w regionie jest wyższa niż w innych obszarach.

W rzeczywistości większość tych gospodarek jest bardzo wrażliwa na wstrząsy zewnętrzne, ponieważ opierają się zazwyczaj na eksporcie jednego towaru, posiadają słabo rozwiniętą administrację i są często dotknięte korupcją. Dodatkowo, wzrost zadłużenia w USD od 2013 r. sprawia, że kraje te są wrażliwe na wyższy kurs dolara amerykańskiego i bardzo możliwe podwyżki stóp procentowych w USA.

Emisja obligacji w EUR od 2013 do 2016 roku przez kraje Afryki SubsaharyjskiejŹródło: Bloomberg

Krajem, który w latach 2013-2016 zapożyczył się najsilniej w USD, jest Ghana, a następnie Wybrzeże Kości Słoniowej i Kenia. Przyjrzyjmy się rentownościom ich długu: obligacje Ghany zapadające w styczniu 2026 roku to około 6,5%, Wybrzeże Kości Słoniowej – czerwiec 2033 r. – to około 6%, a Kenia – czerwiec 2022 r. – to około 6%. Wszystkie te obligacje w 2017 roku wypadły całkiem dobrze, ale czy ta tendencja jest trwała?

W rzeczywistości większość krajów afrykańskich pożycza pieniądze na inwestycje w infrastrukturę. Niestety, zwroty z tych projektów nie będą w stanie spłacić zadłużenia wystarczająco szybko, aby zlikwidować cały istniejący dług. Jest to główny powód, dla którego gdy obligacje są bliskie terminu zapadalności, kraje afrykańskie mają tendencję do refinansowania swoich długów w celu spłacenia istniejących obligacji, co opóźnia okres spłaty i daje czas na osiągnięcie długoterminowej zdolności obsługi zadłużenia. Moim zdaniem problem polega na tym, że warunki refinansowania w dolarach amerykańskich stają się coraz trudniejsze z powodu podwyżek stóp procentowych w USA i kraje te mogą nie być w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań.

Słusznie można stwierdzić, że większość tych krajów jest eksporterami ropy naftowej i że w ostatnich dniach, w reakcji na kryzys w Arabii Saudyjskiej, doszło do gwałtownego wzrostu notowań surowca. Jednak nawet jeśli wyższe ceny ropy naftowej mogłyby pomóc tym krajom w wywiązaniu się ze zobowiązań w perspektywie krótkoterminowej, nie wystarczy to, aby zrekompensować wpływ wyższych stóp procentowych i mocniejszego dolara amerykańskiego w dłuższym terminie.

Jako grupa, subsaharyjskie obligacje rządowe znajdują się na skraju niewypłacalności. A kiedy jeden kraj wykaże pewne słabości, inwestorzy uciekną z tego rynku, wywierając presję w całym regionie.

Zamiast patrzeć na ten wysoce ryzykowny i niestabilny region, inwestorzy powinni zbadać możliwości w sektorach, w których może dojść do odbicia, takich jak przemysł naftowy. Od 2014 roku spadek cen ropy naftowej zmusił firmy sektora do restrukturyzacji. Mimo że kondycja branży daleka jest obecnie od ideału, to Globalne Prognozy OPEC dla Rynku Ropy wskazują, że wzrost popytu na ropę naftową będzie rosnąć do 2030 roku, co oznacza, że konieczne będzie zwiększenie wydobycia. Silniejszy popyt to także wsparcie dla cen. Ryzyko geopolityczne zawsze jest istotnym czynnikiem dla cen ropy, a w ostatnim okresie znacznie się ono nasiliło, z uwagi na kryzys w Arabii Saudyjskiej, konflikt między północnym Irakiem a Kurdyjskim rządem regionalnym i Wenezuelę bliską bankructwa (oraz nie będącą w stanie inwestować w produkcję ropy). Wszystkie te czynniki wspierają notowania surowca.

To wszystko przywołuje na myśl jeden z naszych pomysłów inwestycyjnych – firmę Vallourec. Ten francuski producent rur jest w trakcie restrukturyzacji. Firma pracuje nad zamknięciem zakładów w Europie i rozbudową w Chinach, podczas gdy amerykańskie fabryki firmy działają na pełnych obrotach. Spółka posiada tylko zadłużenie denominowane w euro, jednak obligacje z zapadalnością w 2022 roku i z kuponem 6,625% oferują obecnie rentowność na poziomie 5,5%, a obligacje zapadające w 2024 r. oferują około 5%, ale notowane są znacznie poniżej parytetu.

Vallourec to tylko jeden przykład: argument jest taki, że istnieje wiele alternatyw dla niestabilnego regionu Afryki subsaharyjskiej.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank

Ceny ropy kontynuują zwyżki, notowania złota znalazły wsparcie

Bloomberg Commodity Index, skupiający 22 głównych towarów, wzrósł do najwyższego poziomu od ośmiu miesięcy, głównie dzięki zwyżkom notowań surowców energetycznych i metali przemysłowych. Notowania ropy Brent wróciły powyżej $60/baryłkę po raz pierwszy od 2015 roku, ponieważ na rynku nasiliły się oczekiwania, że OPEC wydłuży obecne, wygasające w marcu przyszłego roku, porozumienie o cięciach produkcji surowca. Na ceny ropy pozytywny wpływ miały także takie czynniki jak wzrost ogólnego popytu i zakłócenia w produkcji w północnym Iraku.

Dla rynku złota był to zaś spokojny tydzień. Notowania kruszcu pozostały w zakresie między $1.263/uncję a $1.282/uncję, mimo kilku czynników ryzyka, w tym posiedzenia FOMC, ogłoszenia nowego prezesa Fed, dyskusji na temat reformy podatkowej w USA oraz danych z amerykańskiego rynku pracy. Wzrosły ceny srebra, a notowania palladu wróciły do poziomu $1000/uncję. Ten ostatni ruch spowodował, że premium wobec platyny (silniej powiązanej z cenami złota) wzrosło do $75/uncję.

Producenci metali przemysłowych, konsumenci i inwestorzy przedstawili optymistyczne oceny przyszłego popytu na rynku podczas corocznego spotkania LME Week w Londynie. Dzięki globalnemu wzrostowi gospodarczemu oraz oczekiwaniom wzmożonego popytu w przyszłości, związanemu z rozwojem samochodów elektrycznych, rynek metali przemysłowych znalazł się na najwyższych poziomach od trzech lat. Silnie zyskały ceny niklu, podczas gdy notowaniom miedzi nie udało się silnie odbić z powodu obaw przed dalszym spowolnieniem w chińskim sektorze nieruchomości.

Bitcoin po raz kolejny znalazł się w centrum uwagi, zyskując 26% w skali tygodnia. Najnowszy wzrost powyżej $7.000 był spowodowany informacjami, że CME Group, największa na świecie i najbardziej zróżnicowana giełda instrumentów pochodnych, wprowadzi rozliczane w gotówce kontrakty futures obejmujące Bitcoina przed końcem roku. W ten sposób kryptowaluta prawdopodobnie zwiększy swój zasięg wśród inwestorów na całym świecie, a że popyt na nią jest silny świadczy wzrost jej ceny od początku roku o 700%. Możliwe jest obecnie także zajęcie krótkiej pozycji w tej kryptowalucie – co do tej pory było trudne do osiągnięcia.

W sektorze towarów rolnych doszło do dwóch (nieudanych) prób przełamania poziomów wsparcia – w przypadku CBOT Wheat (ZWZ7) i Arabica Coffee (KCZ7). W obu sytuacjach może obecnie dojść do krótkookresowego odbicia. Dotyczy to przede wszystkim kawy, w przypadku której inwestorzy zebrali rekordowo wysoką liczbę krótkich pozycji w ostatnich tygodniach.

Fundamenty rynku ropy poprawiają się z uwagi na proces uzupełniania zapasów, wzmożony globalny popyt oraz ograniczoną podaż, będącą wynikiem działań OPEC i Rosji. Czynniki te nasiliły spekulacyjną aktywność funduszów, które zwiększyły swoje zakupy.

Będąc globalnym benchmarkiem, ropa Brent najsilniej korzysta z tych czynników. Rynek tego typu ropy znajduje się w procesie backwardation, a jej ceny są obecnie silnie wspierane przez zarządzających środkami, którzy pozycjonują się na początku krzywej, charakteryzującym się największą płynnością.

Nasilony proces backwardation na rynku Brent doprowadził do sytuacji, w której popyt spekulacyjny osiągnął swoje szczyty. Łączna liczba długich pozycji netto w Brent i WTI osiągnęła poziom 752.000 lotów (752 milionów baryłek) w tygodniu zakończonym 24 października, a ropa Brent odpowiadała za niemal 2/3 tych pozycji.

Wzrosty cen ropy naftowej, rozpoczęte od dołka z czerwca, były kontynuowane w zeszłym tygodniu, a Brent, globalny benchmark, osiągnął, a następnie pokonał psychologiczną barierę $60/baryłkę po raz pierwszy od 2015 roku. Rynek WTI podążał za ropą Brent, a dyskonto do Brent zmniejszyło się między innymi dzięki silniejszemu popytowi ze strony rafinerii w USA w okresie po huraganie.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy inwestorzy doszli do wniosku, że Arabia Saudyjska jest nadal gwarantem stabilizacji na rynku i zrobi niemal wszystko, aby wesprzeć ceny surowca, aby jak najbardziej podbić wartość IPO Aramco oraz zbliżyć ceny surowca do poziomu, który zagwarantowałby bardziej zrównoważony budżet państwa.

Jest to potencjalne fałszywe poczucie bezpieczeństwa, o czym świadczy chociażby fakt, że Al Naimi, minister ds ropy naftowej Arabii Saudyjskiej, wywołał w 2014 roku niepokój na rynku, oświadczając, że państwo nie będzie dalej wspierać cen powyżej poziomu 90 USD/baryłkę.

Po osiągnięciu 60 dolarów za baryłkę, zbliżyliśmy się także do poziomu, który wielu producentów uznałoby za zadowalający, biorąc pod uwagę możliwość znacznego przyspieszenia wzrostu podaży ze strony producentów spoza OPEC w przypadku jeszcze wyższych poziomów notowań oraz związane z tym negatywne konsekwencje. Średnia cena ropy naftowej WTI w roku 2018 już na poziomie ponad 54 USD za baryłkę, o niemal 10 dolarów wyższa od czerwcowego dołka, mogłaby wystarczyć, aby wywołać silny wzrost produkcji w USA w nadchodzących miesiącach.

Na tej podstawie uważamy, że obecny poziom bliski 61 USD/baryłkę jest blisko górnej granicy zakresu. Oczywiście ostatni impet wzrostów może doprowadzić do tego, że rynek znajdzie się na jeszcze wyższych poziomach, które jednak nie znajdują uzasadnienia w fundamentach. Mowa tu o obszarze powyżej 61 USD baryłkę, 38,2% zniesienia wyprzedaży z lat 2014-2016.

Źródło: Saxo Bank

Ceny złota utknęły w ostatnich tygodniach w przedziale między $1.263/uncję a $1.282/uncję. Liczne zagrożenia z ostatnich tygodni nie zdołały zdestabilizować rynku, który radził sobie stosunkowo dobrze pomimo mocniejszego dolara wobec jena, rosnących zapasów i zmienności na rynku obligacji.

Notowania kruszcu otrzymują zaś wsparcie ze strony ryzyka geopolitycznego, które skłania inwestorów do poszukiwania dywersyfikacji portfeli oraz aktywów uważanych za „bezpieczne przystanie”. W tym tygodniu prezydent Trump odwiedzi Azję, co niesie ze sobą ryzyko ponownego zaognienia relacji z Koreą Północną.

Nominacja Jerome’a Powella na fotel prezesa Rezerwy Federalnej (Fed) spotkała się z pozytywnym przyjęciem rynku, ponieważ zasygnalizowała kontynuację kierunku obranego przez obecną Prezes banku Janet Yellen. Dane dotyczące rynku pracy w USA w październiku wskazały na poprawę sytuacji po huraganach Harvey i Irma. Raport dotyczący bezrobocia wskazał na najniższe poziomy od roku 2000, ale inflacja płacowa pozostaje słaba, ponieważ godzinne wynagrodzenie obniżyło się po skoku w poprzednim miesiącu.

Fakt, że notowaniom złota nie udało się wybić z ostatniego zakresu spowodował, że to srebro wyszło na pierwszy plan, przede wszystkim dzięki częściowemu statusowi metalu przemysłowego. Aby jednak zwyżki były kontynuowane, współczynnik złota/srebra musi spaść poniżej 74,15, czyli poziomu, który stanowił istotne wsparcie w kilku podobnych sytuacjach od czerwca. Sygnałem poprawy perspektyw dla srebra jest ankieta przeprowadzona podczas ostatniej konferencji dotyczącej metali szlachetnych LBMA w Barcelonie. W ciągu ostatnich trzech tygodni fundusze kupują srebro i sprzedają złoto, choć w coraz mniejszym tempie.

Notowania złota pozostają w trendzie bocznym od czterech lat, a średnia cena kruszcu to około $1240/uncję. Obecne wsparcie dla notowań to $1.263, czyli 61,8% zniesienia wzrostu między lipcem a wrześniem. Opór to z kolei $1.282/uncję, a następnie $1.306/uncję. Podtrzymujemy naszą prognozę, że na koniec roku notowania wyniosą około $1.325 dzięki zagrożeniu geopolitycznemu, które przeważy nad mocniejszym dolarem, jeśli Trump i GOP przeforsują reformę podatkową.

Źródło: Saxo Bank

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank

Rynki wschodzące stawiają czoła przeciwnościom, kluczowa dywersyfikacja aktywów

Brazylia, Rosja, Indie i Chiny – państwa BRIC – znajdują się w centrum uwagi inwestorów od 15 lat. Termin BRIC został stworzony w 2001 roku przez byłego dyrektora departamentu zarządzania aktywami w Goldman Sachs, Jima O’ Neila. Od tego momentu państwa te notują stały wzrost, nawet jeśli od czasu do czasu przechodzą przez okresy niestabilności.

Rynki wschodzące generalnie od kilku lat korzystają z polityki banków centralnych, radząc sobie znacznie lepiej od oczekiwań. Jednak w ostatnim czasie inwestorzy oceniają je z większym sceptycyzmem, a napływ środków na te rynki spowalnia.

W rzeczywistości rynki wschodzące muszą stawić czoła trzem wyzwaniom: mocniejszemu dolarowi, niższym cenom surowców oraz wysokim wycenom.

Mimo że od początku roku dolar amerykański stracił 11% wobec euro, to nadal utrzymuje się on znacznie powyżej swoich poziomów z 2014 roku. Pomimo niepewności politycznej w Waszyngtonie, kondycja gospodarki amerykańskiej poprawia się, co sugeruje, że dolar nie wróci prawdopodobnie do poziomów z lat 2013-2014.

Mocniejszy dolar amerykański w połączeniu z coraz bardziej jastrzębią polityką i podwyżkami stóp procentowych ze strony banków centralnych w rozwiniętych gospodarkach mogą okazać się zabójcze dla wielu firm i rządów rynków wschodzących, które dotychczas korzystały z preferencyjnych warunków rynkowych w celu sfinansowania swojej bieżącej działalności w USD.

Ceny surowców także są źródłem niebezpieczeństwa. W rzeczywistości wiele gospodarek wschodzących jest w dużym stopniu uzależnionych od eksportu towarów i mimo że wygląda na to, że ceny surowców nieznacznie odbiją w 2018 r., to będą nadal niższe niż na początku 2014 r.

Wreszcie wyższa wycena aktywów zarówno na rynku obligacji, jak i na giełdzie, zmusiła wielu inwestorów do spojrzenia poza strefy komfortu i znalezienia wyższych zwrotów w gospodarkach wschodzących. Ten przypływ środków dodatkowo zwiększył wartość tych aktywów, co spowodowało, że stały się one naprawdę bardzo drogie.

Wysokie wyceny

Aby zrozumieć, jak rynki EM stały się tak drogie, warto spojrzeć na denominowane w USD rządowe obligacje Chin, które zostały wyemitowane w ubiegłym tygodniu. Emisja 5 i 10-letnich obligacji zakończyła się wynikiem o odpowiednio +15 i +25 punktów bazowych wyższym niż obligacje USA.

Ponadto, należy dodać, że niepewność polityczna związana z rynkami wschodzącymi jest nadal wysoka. Jak obserwujemy na przykład w Republice Południowej Afryki w ciągu ostatnich kilku tygodni; gospodarka tego państwa złapała zadyszkę, a kryzys polityczny jeszcze bardziej komplikuje sytuację. W związku z tym rentowności obligacji wzrosły w ubiegłym tygodniu i będą nadal kontynuować ten ruch wraz ze zbliżaniem się do afrykańskiego Kongresu Narodowego, wokół którego narosło wiele znaków zapytania.

Z kolei w Rosji sektor finansowy wykazuje pewne oznaki słabości, a Bank Otkritie poszukuje podstaw do umorzenia obligacji zapadających w kwietniu 2019 roku. Dodatkowo, Russian Standard Bank stwierdził, że obligacje Russian Standard Ltd. nie są powiązane z bankiem, co sprawia, że inwestorzy obawiają się ewentualnego niewykonania zobowiązań.

Inwestorzy przekonują się na własnej skórze, że ryzyko jest równie wysokie za granicą, jak w kraju. Mimo że Zachód był w stanie ograniczyć straty po kryzysie z 2008 r., a obecnie jest w trakcie normalizacji, dzisiejsza „normalna” sytuacja będzie inna niż przed 2008 r. 

De-Amerykanizacja

Prezydencja Trumpa zakończyła okres rozpoczęty po II wojnie światowej, znany jako „amerykanizacja”. Przez ponad 70 lat Stany Zjednoczone prowadziły międzynarodowe rozmowy i stały na czele światowego konsensusu. Obecnie jednak, w miarę jak świat zmierza w kierunku bardziej kompleksowej globalizacji, administracja Trumpa odchodzi od umów międzynarodowych i dąży do zawarcia korzystnych dla siebie umów bilateralnych.

Administracja Trumpa zwiększa również niepewność polityczną, sprawiając, że USD i obligacje USA stają się bardziej niestabilne i wrażliwe na zmiany polityczne i gospodarcze. Są one od dawna uznawane są za bezpieczne przystanie, ale w rzeczywistości mogą stać się pierwszymi aktywami, które staną się niebezpieczne wraz z kolejnymi pochopnymi decyzjami w Waszyngtonie.

Dobrym przykładem jest odpowiedź Trumpa na kryzys w Portoryko będący następstwem huraganu – prezydent USA stwierdził, że należy „pozbyć się” długu Portoryko. Pieniądze nie mogą być bezpieczne w państwie, którego prezydent nie rozumie konsekwencji takich wypowiedzi i potencjalnych działań.

USA przestały być bezpieczną przystanią.

Powoduje to, że wielu inwestorów znalazło się w nowej sytuacji – być może zbliżamy się do kryzysu w gospodarkach wschodzących, ale środki nie są już też bezpieczne „w domu”!

Rynki akcji osiągają kolejne szczyty

Jedną z najpopularniejszych transakcji w 2017 roku była krótka pozycja w S&P 500, ponieważ inwestorzy prognozowali, że indeks osiągnął już swoje szczyty i zacznie spadać. Transakcja ta okazała się jednak dla nich kosztowna, ponieważ indeks wypracował dodatkowe 15% od początku roku.

Jeżeli inwestujący w akcje prognozują, że w 2018 r. rynki akcji będą bardziej niestabilne, ponieważ trudno o mocne wsparcie przy obecnych poziomach, to powinni lepiej przyjrzeć się rynkowi obligacji. Piękno stałego dochodu jest takie, że kupując obligację, zasadniczo trzymasz się określonego zysku… chyba że firma nie jest w stanie spłacić swoich zobowiązań.

Oznacza to, że jeśli interesuje Cię konkretna firma, ale obawiasz się spadku ceny jej akcji ze względu na czynniki zewnętrzne, to możesz zawsze zdecydować się na jej obligacje (pod warunkiem, że kondycja firmy jest zdrowa i będzie ona w stanie spłacić swój dług).

Przyjrzeliśmy się najpopularniejszym akcjom na platformie Saxo w tym roku, aby dowiedzieć się, które z nich mogą być interesujące dla inwestorów. Kilka nazw zwróciło naszą uwagę.

Pierwszą jest Tencent Holdings Limited. Spółka świadczy usługi internetowe i mobilne (reklamy i usługi e-commerce online na całym świecie). W tym roku cena akcji Tencent wzrosła o 84,5%. Jeśli inwestorzy sądzą, że w 2018 r. akcje będą radziły sobie gorzej, spółka posiada kilka obligacji dolarowych o terminie zapadalności w latach 2018-2025. Obligacje Tencent 3,375% zapadające w maju 2019 r. oferują rentowność około 2%.

Druga to Santos Ltd. – australijski producent gazu ziemnego, którego ceny akcji przypominają jo-jo, osiągając najniższy poziom w lipcu i odbijając się w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Jeśli podoba Ci się ta firma, ale nie chcesz być narażony na zmienność cen jej akcji, firma posiada obligacje dolarowe z kuponem 4,125% i zapadalnością w 2027 roku, co orientacyjnie oznacza rentowność na poziomie 4%.

Z pewnością nadchodzą bardziej niestabilne czasy, a kryzys na rynkach wschodzących może szybko rozprzestrzenić się na rozwinięte gospodarki. Wcześniej czy później, rynek akcji zacznie pokazywać oznaki słabości.

Dlatego kluczowa jest dywersyfikacja aktywów w portfelu.

Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank