Bank Anglii, Bank Japonii… i ryzyko szeroko zakrojonych zakłóceń na rynku – analiza makroekonomiczna

Podsumowanie: Mimo iż awaryjny skup obligacji przez Bank Anglii zapewnił niedawno wsparcie funtowi, nie ma prawie żadnych przesłanek, aby podtrzymywać pozytywną prognozę w odniesieniu do brytyjskich aktywów w ujęciu ogólnym, chyba że rząd zmieni kurs w zakresie planowanej polityki fiskalnej. W istocie w lepszej sytuacji do obrony swojej waluty niż rząd brytyjski są władze japońskie, biorąc pod uwagę lepszą pozycję ich rezerw. Chociaż problem Wielkiej Brytanii wynika z jej własnej winy, nadrzędny temat zacieśnienia globalnych warunków płynnościowych nadal stwarza ryzyko szerzej zakrojonych zakłóceń na rynku.

Agresywne zacieśnianie polityki pieniężnej przez amerykańską Rezerwę Federalną i tegoroczny nieustający wzrost wartości dolara amerykańskiego obecnie przekładają się na zacieśnienie globalnych warunków finansowych, a ich skutki są widoczne na światowych rynkach finansowych.

Nadal jednak pozostaje pod znakiem zapytania, w jakim stopniu można obwiniać tę sytuację za wydarzenia w Wielkiej Brytanii. Mimo iż zacieśnianie polityki przez Fed pozostaje nadrzędnym tematem, problem Wielkiej Brytanii w znacznej mierze wynika z jej własnej winy. Choć skup obligacji przez Bank Anglii przypomina nieco działania Banku Japonii, jego motywacja jest całkowicie odmienna, a skutki prawdopodobnie również okażą się całkiem różne.

Motywacja

Szeroko zakrojone operacje skupu obligacji przez Bank Japonii odzwierciedlają dążenie do podwyższenia inflacji. W ciągu ostatnich dwudziestu lat inflacja zasadnicza w Japonii wynosiła średnio poniżej 1%, a inflacja bazowa była ujemna. Według ostatniego, sierpniowego odczytu wyniosła ona 3%, plasując się powyżej celu Banku Japonii, tj. 2%, jednak presja płacowa pozostaje ograniczona.

Natomiast inflacja w Wielkiej Brytanii jest prawie trzykrotnie wyższa, a plan Banku Anglii dotyczący rozpoczęcia skupu długoterminowych obligacji skarbowych był wdrożonym z konieczności środkiem awaryjnym mającym na celu wsparcie funduszy emerytalnych, które mogły znaleźć się na skraju niewypłacalności z powodu skokowego wzrostu rentowności obligacji skarbowych wynikającego z obaw fiskalnych po ogłoszeniu minibudżetu przez nowy rząd.

Słabe strony

Rachunek fiskalny i rachunek bieżący Japonii również nie są w najlepszej kondycji, a kraj ten ma olbrzymie zadłużenie zagraniczne. Ma też jednak ogromne rezerwy walutowe rzędu ponad 1,2 bln USD według stanu na koniec sierpnia. Odpowiada to 20% PKB i pokryciu importu przez ponad 18 miesięcy. Z tego około 136 mld USD to depozyty w zagranicznych bankach centralnych, które mogą być natychmiast wykorzystane na potrzeby interwencji. Dlatego mimo iż jen japoński pozostaje wrażliwy ze względu na podwójny deficyt i wysoki poziom zadłużenia, imponujące rezerwy walutowe nadal zapewniają japońskim władzom pewną amunicję do interwencji przeciwko nadmiernemu tempu deprecjacji jena.

Tymczasem problemem Wielkiej Brytanii jest nie tylko wysoka inflacja, ale także podwójny deficyt i słaba pozycja rezerw walutowych. Poziom zadłużenia Wielkiej Brytanii w walutach obcych jest jednak niższy, co może być jedną z przyczyn niskiego poziomu rezerw walutowych. Jak już wspomnieliśmy w poprzednim artykule, rezerwy walutowe netto Wielkiej Brytanii w wysokości 100 mld USD wystarczają ponadto na pokrycie zaledwie dwóch miesięcy importu, czyli mniej więcej równowartości 3% PKB w porównaniu z 20% w przypadku Japonii i 115% w przypadku Szwajcarii. W efekcie pole manewru do wspierania funta szterlinga jest znacznie mniejsze.

Zagrożenia dla funta szterlinga i brytyjskich aktywów

Funt niewątpliwie nieco odrobił straty od czasu olbrzymiej przeceny po ogłoszeniu planu fiskalnego. Został „tymczasowo” wsparty przez program skupu obligacji przez Bank Anglii, który doprowadził do ogólnoświatowego zahamowania wzrostu rentowności. Ponadto przywrócenie równowagi na koniec miesiąca i kwartału prawdopodobnie przyczyniło się do ograniczenia aprecjacji dolara po znaczącym umocnieniu amerykańskiej waluty w tym kwartale. Gwoli jasności, Bank Anglii nie dokonał „zwrotu kursu”, a raczej działał jako pożyczkodawca ostatniej szansy dla krajowych funduszy emerytalnych i nie ma prawie żadnych przesłanek, aby podtrzymywać ani zakładać pozytywną prognozę w odniesieniu do brytyjskich aktywów.

Aktywa brytyjskie najprawdopodobniej pozostaną pod presją, dopóki rząd będzie stosował wyparcie. Nawet awaryjna podwyżka stóp procentowych wydaje się w tym momencie mało prawdopodobnym wsparciem dla funta szterlinga lub obligacji skarbowych, ponieważ oznaczałaby panikę i rozbieżności polityki fiskalnej i pieniężnej, co jeszcze bardziej podważyłoby ogólne zaufanie do gospodarki i realizowanej polityki gospodarczej. Tymczasem rynki uwzględniają obecnie w wycenach podwyżkę stóp procentowych przez Bank Anglii o blisko 150 pb na posiedzeniu w dniu 3 listopada. To wyjątkowo dużo i będzie to oznaczać znaczny problem dla brytyjskiej gospodarki.

Zagrożenie dotyczące globalnego efektu zarażenia

Wielka Brytania zaczyna stanowić istotne ryzyko kredytowe nie tylko dla aktywów denominowanych w funtach, ale również dla reszty świata, przede wszystkim dla strefy euro, jak zauważył w swoim artykule mój kolega Chris Dembik. Na rynku kredytowym strefy euro może wystąpić pewnego rodzaju efekt zarażenia. Istnieje również ryzyko, że płynność zacznie również wyparowywać z kolejnych rynków, przez co nasuwa się nieuniknione pytanie: kto może być następny?

Chińska waluta również dramatycznie straciła na wartości w ostatnim czasie, jednak Ludowy Bank Chin ma do dyspozycji wiele narzędzi, a impuls kredytowy w Chinach również przyjmuje wartości dodatnie. Korea Południowa przeprowadziła już interwencję w celu wsparcia swojej waluty, a w ślad za nią podąży prawdopodobnie więcej gospodarek, jeżeli obecna sytuacja się utrzyma. Szczególnie ważne będą spotkania G20 w dniach 15-16 listopada nie tylko ze względu na informacje o charakterze geopolitycznym, ale także na ewentualne wspólne obawy dotyczące wpływu światowego zacieśniania polityki i mocnego dolara.

Przynajmniej do tego czasu, o ile nie dłużej, nie ma wystarczających przesłanek, aby amerykański Departament Skarbu interweniował w celu wsparcia słabnącego funta, jena lub jakiejkolwiek innej waluty. Większość przedstawicieli amerykańskiej administracji, w tym sekretarz skarbu Yellen, nie wykazuje pilnej potrzeby podjęcia działań. Prawdopodobne jest zatem wystąpienie szerzej zakrojonych zakłóceń na rynku i wzrost ryzyka dla globalnej stabilności finansowej, wykraczające poza zawirowania finansowe w Wielkiej Brytanii i Japonii.

Więcej analiz Saxo jest dostępnych tutaj.

Charu Chanana, specjalistka ds. strategii rynku, Saxo Bank

Analiza makroekonomiczna: Zbliżamy się do punktu przełomowego, ale najpierw trzeba swoje wycierpieć

Podsumowanie: Na rynkach zapanował chaos – nie tylko z powodu utrzymania agresywnej polityki przez Fed, ale także z powodu kryzysu zaufania do gospodarki brytyjskiej po tym, jak polityka fiskalna i brak reakcji ze strony polityki pieniężnej przyczyniły się do znaczącej przeceny obligacji. Równocześnie gwałtowne umocnienie dolara amerykańskiego nadal uderzało w szereg walut, zmniejszył się również efekt ubiegłotygodniowej interwencji Japonii. Kolejnym powodem do spadku może być presja na zyski przedsiębiorstw, a obawy o recesję muszą być w jeszcze większym stopniu uwzględnione w wycenach.

Prognozowany przez Fed wysoki poziom inflacji przez dłuższy czas jest obecnie traktowany poważnie

Wrześniowe posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) stanowiło punkt zwrotny nie tyle dla Fed, co dla rynków, które w końcu zrozumiały komunikat Rezerwy Federalnej dotyczący inflacji. W szczególności prognoza (tzw. dot plot) zawierała dwa kluczowe komunikaty wspomniane poniżej. Nawet jeżeli jej dokładność pozostaje wątpliwa, biorąc pod uwagę bardzo słabą korelację z tym, co faktycznie wydarzyło się wcześniej, jest to doskonałe narzędzie sygnalizacyjne umożliwiające zrozumienie intencji członków FOMC.

1. Stopa końcowa szacowana jest na ~4,6%, czyli powyżej poziomu uwzględnianego w wycenach kontraktów terminowych na fundusze Fed przed posiedzeniem. Nawet wolniejsze tempo wzrostu i wyższy poziom bezrobocia, jak wynika z projekcji Fed, nie powstrzymają banku centralnego przed podwyżką stóp.

2. Pojawiły się negatywne reakcje na propozycje przedwczesnego luzowania, a prognoza dot plot przewiduje stopę na poziomie 4,5-5,0% nawet na koniec grudnia 2023 r.

Oprócz zobowiązania do zacieśniania polityki, Fed realizuje obecnie w pełni swój program zacieśniania ilościowego, który w szybkim tempie wysysa płynność z rynków finansowych. Celem jest zredukowanie bilansu Fed o 95 mld USD miesięcznie, co stanowi dwukrotnie szybsze tempo niż w sierpniu. Mimo iż zacieśnianie ilościowe silnie wpływa na warunki płynności i rynki aktywów, jest mniej przydatne w kontekście bezpośredniego oddziaływania na inflację. Chociaż ryzyko systemowe związane z zacieśnianiem ilościowym może pozostać ograniczone, przyczynia się ono jednak do wzrostu rentowności obligacji skarbowych, ponieważ bilans Fed ulega skurczeniu, a ilość obligacji skarbowych w rękach prywatnych wzrasta.

Trussonomia spycha Wielką Brytanię na pozycję rynku wschodzącego

W ciągu niespełna dwóch miesięcy funt szterling stracił na wartości niemal 10% w ujęciu ważonym obrotem handlowym, wyprzedzając jena japońskiego jako najsłabszą walutę w stosunku do dolara amerykańskiego w ujęciu rok do dnia. Natychmiastowa reakcja Banku Anglii mogła do pewnego stopnia uratować twarz brytyjskiej gospodarki, pamiętajmy jednak, że ubiegłotygodniowa decyzja banku centralnego była również dość podzielona – dwóch członków głosowało za podwyżką stóp o 75 punktów bazowych, jeden zaś skłaniał się ku mniejszej podwyżce o 25 punktów bazowych. Nadal trudno zatem oczekiwać ostrożnościowej reakcji politycznej ze strony Banku Anglii, a parytet w parze GBP/USD w takim przypadku może nie okazać się najniższym możliwym poziomem. Rezerwy walutowe netto Wielkiej Brytanii w wysokości 100 mld USD wystarczają ponadto na pokrycie zaledwie dwóch miesięcy importu, czyli mniej więcej równowartości 3% PKB w porównaniu z 20% w przypadku Japonii i 115% w przypadku Szwajcarii. W kontekście Wielkiej Brytanii nie chodzi jednak wyłącznie o kryzys funta szterlinga, a o szeroko rozumiany kryzys zaufania. Nie zapominajmy, że prognozy dotyczące inflacji na koniec roku są już na poziomie 10%+, a rynek uwzględnia obecnie w wycenach podwyżki stóp o ponad 200 punktów bazowych do końca roku w ramach pozostałych dwóch posiedzeń. Bank centralny będzie musiał przeprowadzić to szeroko zakrojone zacieśnienie po prostu po to, by utrzymać funta szterlinga na obecnym poziomie, a to nie zniweluje wpływu decyzji rządu na rynki brytyjskie. Skala i tempo podwyżek stóp mogą również wyrządzić znaczne szkody gospodarce. W poniedziałek fundusz iShares MSCI United Kingdom (EWU:arcx) odnotował spadek o kolejne 1,8% i w ciągu ostatniego tygodnia stracił aż 7,3%.

Cierpliwość Banku Japonii będzie nadal wystawiana na próbę

Pisaliśmy wcześniej o tym, co będzie musiało się zmienić, aby można było mówić o szczytowej wartości waluty amerykańskiej – i nic na razie nie wydaje się przesądzone poza tym, że niektórzy przedstawiciele władz innych niż amerykańskie zaczynają wyrażać zaniepokojenie słabością waluty. Interwencja Banku Japonii nie przyniosła jednak długotrwałych skutków w odniesieniu do pary USD/JPY, mimo iż przyczyniła się do umocnienia jena względem niektórych innych walut, takich jak EUR, GBP czy AUD. Mogła też stanowić czynnik hamujący niektóre spekulacyjne transakcje krótkiej sprzedaży. Jednak skoordynowana interwencja wobec jena to nadal kwestia przyszłości, a deprecjacja japońskiej waluty to wynik działań samego Banku Japonii w zakresie polityki kontroli krzywej dochodowości. Japońskie obligacje skarbowe będą prawdopodobnie w dalszym ciągu wystawiać na próbę cierpliwość banku centralnego w związku z polityką kontroli krzywej dochodowości. Potencjał spadku japońskich obligacji skarbowych (JGB1c1) może wzrosnąć wykładniczo, jeżeli Bank Japonii w pewnym momencie zmieni kierunek polityki.

Presja na zyski może być następna

Chociaż zyski za II kwartał okazały się lepsze od przewidywanych, rosnące obawy o inflację sprawiły, że spółki stały się bardziej ostrożne co do prognoz i mniej optymistyczne co do zysków w najbliższej przyszłości. W lipcu i sierpniu szacunki wskaźnika zysku na akcję na III kwartał zostały do pewnego stopnia skorygowane w dół i nie da się wykluczyć dalszego pogorszenia prognoz ani presji na marże. Według FactSet, na dzień 31 sierpnia szacowane zyski spółek z indeksu S&P 500 w 2022 r. wynosiły 226,15 USD na akcję. Stanowi to spadek o 1,5% w stosunku do szacowanej na dzień 30 czerwca wartości 229,60 USD na akcję. W odniesieniu do 2023 r. analitycy przewidują obecnie wskaźnik zysku na akcję na poziomie 243,68 USD, co oznacza spadek o 2,8% w stosunku do szacunków z czerwca (250,61 USD). Do tej pory spółki radziły sobie z rosnącą inflacją, przerzucając wyższe koszty na konsumentów dzięki temu, że wsparcie fiskalne z okresu pandemii wzmocniło stronę konsumencką. Przerzucanie wyższych kosztów było również widoczne w postaci wyższych odczytów CPI. Jednak wraz z pogarszającymi się z dnia na dzień prognozami gospodarczymi konsumenci będą musieli zacząć stawiać pewien opór, co najprawdopodobniej wykażą raporty dotyczące zysków. Z perspektywy sektorowej uderzy to prawdopodobnie w akcje spółek technologicznych, ponieważ napięte budżety przedsiębiorstw zaczynają stanowić realny ciężar, a rentowności dziesięcioletnich obligacji amerykańskich zbliżają się do 4%. Sektor półprzewodników, będący barometrem globalnej kondycji gospodarczej, również może pozostać pod presją. Natomiast sektor ropy i gazu ocalił sezon zysków w II kwartale, w III kwartale jednak prawdopodobnie również znajdzie się pod pewną presją, chyba że prognozy zaczną wyglądać nieco bardziej optymistycznie wraz z poprawą planów nakładów kapitałowych.

Kolejnym ważnym punktem będzie zwrot kursu dolara

Spadki na rynku, które obserwowaliśmy do tej pory, wynikały przede wszystkim z gwałtownej zmiany kosztu kapitału i korekty szczytowej wyceny. Kolejnym etapem, jak wspomnieliśmy powyżej, może być recesja zysków przedsiębiorstw. Wciąż jednak istnieje ryzyko recesji gospodarczej, a historia pokazuje, że minima na rynku pojawiają się dopiero po rozpoczęciu recesji (zob. wykres poniżej).

Mimo to, gdy rentowność dziesięcioletnich obligacji amerykańskich zbliża się do 4% – poziomu, który może stanowić pułap – za kolejny punkt zwrotny należy przyjąć odwrócenie kursu dolara amerykańskiego, a nie decyzje Fed. Testowanie tych kluczowych poziomów może oznaczać krótkoterminowe odbicie na rynku akcji, co może sprzyjać budowaniu nowych krótkich pozycji, ponieważ trend jest nadal spadkowy. Alternatywnie, dla inwestorów optymalne byłoby raczej wypatrywanie oznak wyczerpania sprzedaży w celu kumulacji długich pozycji, np. VIX powyżej 40 punktów. W ujęciu historycznym, spadek akcji rzędu 20% oznacza, że kupowanie akcji po ich spadku o 20% w porównaniu z rekordowymi maksimami to korzystna relacja ryzyka do zysku dla inwestorów długoterminowych.

Więcej analiz Saxo jest dostępnych tutaj.

Charu Chanana, specjalistka ds. strategii rynku, Saxo Bank

Surowce: Groźby Putina z nawiązką zneutralizowane przez działania Powella na rzecz walki z inflacją

Podsumowanie: W tygodniu, w którym w Waszyngtonie i Moskwie zapadały zasadnicze decyzje, surowce odnotowywały ogólnie gorsze wyniki. Zapowiedź Powella, że zamierza walczyć z galopującą inflacją kosztem wzrostu gospodarczego i miejsc pracy spowodowała zawirowania na rynku, po czym nastąpił wzrost rentowności obligacji i umocnienie dolara, co doprowadziło do spadków w większości klas aktywów. Coraz bardziej desperackie działania Putina mające na celu odrobienie strat w Ukrainie przyczyniły się do wsparcia szeregu surowców, na czele z pszenicą, olejem napędowym, a początkowo również złotem.

W tygodniu, w którym w Waszyngtonie i Moskwie zapadały zasadnicze decyzje, surowce odnotowywały ogólnie gorsze wyniki. Na ostatnim posiedzeniu FOMC amerykańska Rezerwa Federalna zdołała zaskoczyć rynek agresywnym podejściem po tym, jak oczekiwana podwyżka stóp o 75 punktów bazowych została uzupełniona o usunięcie oczekiwań dotyczących obniżki stóp w 2023 r. Zmiany te nastąpiły pomimo znacznego obniżenia prognozy PKB na bieżący i przyszły rok, jak również gwałtownego wzrostu prognozowanej stopy bezrobocia, co jest sygnałem, że Fed jest skłonna kontynuować podwyżki stóp nawet w przypadku pogorszenia się stanu gospodarki, aby opanować inflację.

Wydarzenia te przyczyniły się do mocnego wzrostu kursu dolara i rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, a ze względu na fakt, iż pozostałe największe banki centralne również podwyższyły stopy procentowe, obawy przed recesją wzięły górę i doprowadziły do gwałtownego spadku cen surowców zależnych od wzrostu gospodarczego, takich jak bawełna czy miedź. Jednak w tym samym czasie inne surowce, takie jak złoto, pszenica czy olej napędowy, zdołały znaleźć pewne wsparcie po tym, jak Putin dokonał eskalacji swojej słabnącej inwazji na Ukrainę, zapewniając w ten sposób złotu status bezpiecznej przystani, a równocześnie zwiększając ryzyko dotyczące podaży kluczowych surowców, takich jak pszenica, ropa naftowa czy produkty paliwowe.

Indeks towarowy Bloomberg odnotował spadek o 2,5% w ujęciu tygodniowym, do czego przyczyniło się zacieśnienie polityki pieniężnej, które negatywnie wpłynęło na prognozy wzrostu gospodarczego, osłabienie chińskiej gospodarki oraz kryzys energetyczny w Europie, w efekcie którego indeks menedżerów zakupów (PMI) w tym regionie spadł do najniższego poziomu od 2013 r. Największe straty odnotowały gaz ziemny, bawełna, ropa naftowa i metale przemysłowe.

Ze względu na liczne obszary niepewności, do końca tego roku otoczenie większości surowców będzie nadal cechować znaczna zmienność. Mimo iż coraz wyraźniej widać oznaki nadchodzącej recesji, jest mało prawdopodobne, by sektor ten doznał poważnego uszczerbku przed ponownym przyspieszeniem w 2023 r. Ostatnie działania FOMC przybliżyły rynek o krok do szczytowego kształtu jastrzębiej polityki, który może zostać osiągnięty w ostatnim kwartale 2022 r., a gdy to nastąpi, związany z tym maksymalny wzrost kursu dolara i rentowności obligacji skarbowych może złagodzić niektóre z aktualnych trudności.

Nasza prognoza dotycząca stabilnych, a nawet potencjalnie wyższych cen surowców, przede wszystkim w odniesieniu do obecnych nisz wysokich cen we wszystkich trzech sektorach: energii, metali i produktów rolnych, opiera się na sankcjach, inflacji kosztów produkcji, niekorzystnych warunkach pogodowych i niewielkim apetycie inwestycyjnym; mając to na uwadze przewidujemy, że indeks towarowy Bloomberg, monitorujący koszyk 24 kluczowych surowców, przez resztę roku utrzyma większość zysków w ujęciu rok do dnia na poziomie około 15%.

Globalne stawki za transport kontenerowy spadają

Pogorszenie światowych prognoz gospodarczych odzwierciedlone jest w stałym spadku kosztów transportu czterdziestostopowych kontenerów na całym świecie, w szczególności na głównych szlakach handlowych z Chin do Europy, a także na wschodnie i zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Globalny benchmarkowy złożony wskaźnik frachtu kontenerowego Drewry spadł w ubiegłym tygodniu o 10% do poziomu 4 472 USD za czterdziestostopowy kontener, co stanowi najniższą wartość od grudnia 2020 r. Jest to również spadek o 57% w porównaniu ze szczytową wartością z 21 września, jednak nadal cena trzykrotnie przekracza średnią sprzed pandemii, co sugeruje dalszy spadek, ponieważ gospodarka światowa coraz bardziej hamuje. Jak już wspomnieliśmy, zmniejszył się ruch na wszystkich głównych szlakach handlowych z Chin do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, natomiast transatlantycki szlak do Nowego Jorku utrzymuje się bez zmian, potencjalnie z powodu deprecjacji euro wspierającej eksport za ocean.

Pszenica z najwyższym wzrostem od marca w związku z obawami dotyczącym Ukrainy i pogody

Kontrakty terminowe na pszenicę notowane na giełdach w Chicago i Paryżu – dwóch rynkach towarowych odnotowujących najlepsze wyniki w ubiegłym tygodniu – osiągnęły dwumiesięczne maksimum ze względu na ryzyko zaostrzenia się konfliktu w Ukrainie, które zagraża wspieranemu przez ONZ korytarzowi eksportowemu, oraz ze względu na suszę w rejonach upraw w Argentynie i na amerykańskich Wielkich Równinach. Nastąpiło to pomimo optymistycznej aktualizacji danych na temat produkcji przez Międzynarodową Radę Zbożową, która skorygowała w górę prognozę dla światowej produkcji na sezon 2022/2023 o 8 mln ton, głównie dzięki zwiększeniu produkcji w Rosji, Kanadzie i Australii, co oznacza wzrost zapasów na koniec okresu o 10 mln ton.

Jednak zmniejszenie i tak już słabego eksportu wysokiej jakości pszenicy z Ukrainy może wzmocnić ceny w miesiącach zimowych, zwłaszcza biorąc pod uwagę ryzyko potrójnego zjawiska La Ninã powodującego obawy o produkcję w nadchodzącym sezonie upraw na półkuli południowej. W sierpniu eksport z Ukrainy wyniósł 883 000 ton, czyli około 2,7 mln ton poniżej poziomu z ubiegłego roku. Deficyt ten może wzrosnąć we wrześniu – zwykle najbardziej pracowitym miesiącu dla ukraińskiego eksportu (4,6 mln ton w ubiegłym roku). Jednak utrzymanie otwartego szlaku spowodowałoby, że eksport zyskałby wsparcie w okresie następującym zwykle po sezonie szczytowej aktywności.

Złoto ulega dalszej sile dolara i rentowności

Złoto przez większość tygodnia starało się znaleźć ofertę związaną z geopolityką, która uchroniłaby je przed negatywnymi skutkami gwałtownego wzrostu rentowności amerykańskich obligacji skarbowych i kursu dolara. W końcu jednak rynek ugiął się pod ciężarem pogarszających się nastrojów rynkowych, spowodowanych wzrostem rentowności amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych o 32 punkty bazowe do dwunastoletniego maksimum na poziomie 3,75% oraz wzrostem na indeksie dolarowym Bloomberg o 2% do rekordowego poziomu (najwyższego od 1997 r.).

Złoto i inne metale quasi-inwestycyjne, takie jak srebro czy platyna, będzie prawdopodobnie nadal pod presją, dopóki rynek nie osiągnie szczytu jastrzębiej polityki, być może nie wcześniej niż po osiągnięciu 4% przez rentowności dziesięcioletnich obligacji i usunięciu przez dolara wszelkich pozostałych krótkich pozycji. To, czy punkt zwrotny zostanie osiągnięty przed końcem roku, dopiero się okaże. Kontynuując podwyżki stóp procentowych przy równoczesnym zwiększeniu oczekiwań dotyczących niższego wzrostu gospodarczego i wzrostu bezrobocia, FOMC sygnalizuje, że recesja jest ceną, którą warto zapłacić za opanowanie inflacji. Od dawna podtrzymujemy pogląd, że rynek, podobnie jak FOMC, może być zbyt optymistyczny, jeżeli chodzi o wiarę w powrót inflacji do poziomu poniżej 3%, który jest obecnie uwzględniany w wycenach na rynku swapowym.

Opór przesunął się do poziomu 1 690 USD, podczas gdy zejście poniżej 1 654 USD w piątek może spowodować, że rynek będzie celował w zniesienie o 50% z linii rajdu z lat 2018-2020 na poziomie 1 618 USD. 

Miedź i ropa naftowa odnotowują spadek w reakcji na obawy o wzrost gospodarczy

Surowce zależne od wzrostu i popytu – od miedzi i aluminium po ropę naftową – poszły w dół w związku ze wspomnianymi powyżej wydarzeniami makroekonomicznymi, przy czym kwestie wsparcia podaży, w szczególności w przypadku ropy naftowej, zostały na razie odsunięte na bok. Pewne oznaki słabości widać było jednak w przypadku miedzi, której zapasy monitorowane przez Londyńską Giełdę Metali rosły gwałtownie przez pięć dni z rzędu, podczas gdy na rynku spot pojawiły się oznaki lekkiego poluzowania podaży. Kontrakty terminowe na miedź HG notowane na giełdzie nowojorskiej spadły w piątek o 4% do poziomu 3,33 USD za funt, co potencjalnie może oznaczać, że metal ten podejmie kolejną próbę pokonania kluczowego wsparcia w okolicach 3,14 USD za funt, czyli lipcowego minimum i zniesienia o 61,8% z linii rajdu z lat 2020-2022.

Ropa naftowa poszła w dół po spędzeniu większości tygodnia w stosunkowo wąskim przedziale; walka Powell kontra Putin (popyt kontra podaż) nie wyłoniła wyraźnego zwycięzcy aż do piątku, kiedy to zarówno ropa Brent, jak i WTI spadły, gdy FOMC spowodował spadek apetytu na ryzyko i niepokój o wzrost gospodarczy, podczas gdy dolar i rentowności kontynuowały wzrost. Czeka nas trudny i potencjalnie niestabilny kwartał z wieloma sprzecznymi obszarami niepewności, które wpływają na kierunek cen. Mimo iż ryzyko dla wzrostu jest uwzględniane w wycenach, rynek pozostawił sobie na inny dzień obawy o zmniejszający podaż wpływ unijnego embarga na rosyjską ropę i paliwo, a także częściowe odwrócenie sytuacji, w której Stany Zjednoczone sprzedają 180 mln baryłek ze swoich rezerw strategicznych.

Więcej analiz dotyczących rynków surowców jest dostępnych tutaj.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców, Saxo Bank

Debiut Porsche – czy doścignie swojego włoskiego rywala – Ferrari?

W ostatnich latach producenci luksusowych samochodów, m.in. Ferrari i Aston Martin, weszli na giełdę z bardzo różnym skutkiem. Podczas gdy spółka Ferrari odniosła spektakularny sukces, Aston Martin jest na granicy bankructwa, które w historii tej dumnej brytyjskiej marki samochodowej zdarzało się już wielokrotnie. Koncern Volkswagen ogłosił niedawno, że planuje wprowadzić producenta samochodów i markę Porsche na giełdę, a wycena pierwszej oferty publicznej przewidziana jest na 28 września, z pierwszym dniem obrotu wyznaczonym na 29 września.

Szczególnie interesującym aspektem tego debiutu jest przypominająca labirynt struktura własnościowa: koncern Volkswagen jest właścicielem marki i produkcji samochodów Porsche, sam jednak należy do austriackiej rodziny Porsche-Piech. Historia tej dziwacznej struktury własnościowej rozpoczęła się od prywatyzacji spółki Volkswagen w 1960 r., kiedy to weszło w życie prawo stanowiące, że każdy akcjonariusz posiadający więcej niż 20% akcji będzie miał prawo weta w stosunku do każdej uchwały. Rząd Niemiec zostawił sobie pakiet 20,1% akcji, a tym samym kontrolę nad spółką. W 2005 r. Porsche SE (spółka holdingowa należąca do rodziny Porsche) zaczęła gromadzić akcje spółki Volkswagen i do 2006 r. kontrolowała już 25,1%. W październiku 2008 r. holding Porsche SE ogłosił, że objął już 42,6% z opcjami na kolejne 31,5%; celem było 75% pozwalające na konsolidację pozycji gotówkowej spółki Volkswagen w bilansie Porsche SE. Rząd nadal posiadał 20,1%, a zwolennicy krótkiej sprzedaży zaczęli pokrywać krótkie pozycje, przez co cena akcji na krótko przekroczyła 1 000 EUR sprawiając, że spółka Volkswagen stała się najcenniejsza na świecie. Ostatecznie – według danych dotyczących akcjonariatu – holding Porsche SE uzyskał kontrolę nad 53,3% akcji. W 2011 r. Porsche i Volkswagen połączyły się, a Porsche AG wyodrębniono jako spółkę zależną Volkswagen AG. Rozkład praw głosu w spółce Volkswagen przedstawiono na wykresie poniżej.

Szczegółowe informacje na temat debiutu

Według prospektu emisyjnego Porsche AG podzieli swój kapitał zakładowy na dwie części obejmujące po 455,5 mln akcji, odpowiednio zwykłych i uprzywilejowanych (nawiązanie do kultowego modelu 911), przy czym prawa głosu będą przysługiwały właścicielom tych pierwszych. Klasa akcji, która zostanie wprowadzona na giełdę we Frankfurcie pod symbolem P911, to akcje uprzywilejowane, które nie dają prawa głosu, ale uprawniają do dywidendy w wysokości wyższej o 0,01 EUR za akcję niż akcje zwykłe.

Volkswagen planuje sprzedać 25% plus jedną akcję Porsche AG na rzecz Porsche SE, zapewniając rodzinie holdingowej i rodzinie Porsche status akcjonariuszy mniejszościowych z prawem do blokowania decyzji. Ponadto Volkswagen planuje sprzedać 25% akcji uprzywilejowanych na rynku, a wczoraj podano, że liczba subskrypcji na ofertę została już wielokrotnie przekroczona w całym zakresie cenowym od 76,50 do 82,50 EUR; do zakupu w ramach pierwszej oferty publicznej zobowiązały się już takie podmioty, jak państwowe fundusze majątkowe Kataru i Norwegii, czy holding inwestycyjny T. Rowe Price. Wskazany przedział cenowy stawia wycenę Porsche AG na poziomie 75 mld EUR, co jest zbliżone do wartości rynkowej koncernu Volkswagen wynoszącej 91,6 mld EUR. Skala oferty publicznej akcji Porsche AG może sprawić, że będzie to piąty co do wielkości debiut giełdowy w historii Europy.

Volkswagen sprzedaje akcje Porsche AG w ramach oferty publicznej, aby osiągnąć dwojaki cel. Po pierwsze, chce zmniejszyć dyskonto wyceny akcji koncernu Volkswagen wynikające z akcjonariatu krzyżowego; po drugie – odblokować większą wartość generowaną przez luksusową markę (Porsche). Ponadto pierwsza oferta publiczna podwyższy kapitał na potrzeby wyjątkowo kapitałochłonnego procesu w koncernie Volkswagen zakładającego, że już za dziesięć lat wszystkie samochody tego producenta będą elektryczne. Przewiduje się, że Volkswagen pozyska około 19,5 mld EUR z oferty publicznej, w ramach której do początku 2023 r. obiecuje wypłacić specjalną dywidendę w łącznej wysokości około 9,6 mld EUR.

Fundamenty

Porsche jest dobrze zarządzaną spółką, która w 2021 r. osiągnęła przychody w wysokości 33,1 mld EUR, przy czym zysk operacyjny wyniósł 5,3 mld EUR, a EBITDA 7,4 mld EUR, co przekłada się na marżę EBITDA w wysokości 24,5% – wynik dobry, choć nie dorównujący marży Ferrari w 2021 r. wynoszącej 35,7%. Należy podkreślić, że Ferrari jest spółką, która może wygenerować jeszcze większe zyski z każdego wyprodukowanego samochodu ze względu na wyższy status marki. Szacowana wartość rynkowa w wysokości 75 mld EUR i EBITDA na poziomie 7,4 mld EUR w 2021 r. przekłada się na mnożnik 10,1x, który jest znacznie niższy niż mnożnik Ferrari (22,2 x wartość rynkowa do EBITDA), co sugeruje, że Volkswagen i rodzina Porsche chcą udanego debiutu i mają świadomość obecnej zmienności na rynku. Przychody Porsche wzrosły o 8% w pierwszym półroczu 2022 r. przy silnym generowaniu przepływów pieniężnych w wysokości 3,9 mld EUR, co jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę ogólną słabą kondycję branży motoryzacyjnej, jednak nadal niższym niż w przypadku spółki Ferrari, która w I i II kwartale odnotowała wzrost przychodów odpowiednio o 17,3% r/r i 24,9% r/r.

Głównym pytaniem dla potencjalnych akcjonariuszy Porsche jest to, czy spółka jest w stanie pomyślnie przeprowadzić transformację w kierunku pełnej elektryfikacji samochodów przy niezmienionych lub nawet wyższych marżach. Jeżeli porównamy Porsche i Ferrari wyraźnie widać, że istnieje potencjał poprawy i wzrostu, o ile Porsche zdoła usprawnić swoją działalność i rozwinąć i tak już silną markę. Koncern Volkswagen zapowiedział, że synergia pomiędzy grupą kapitałową Volkswagen a Porsche będzie nadal istnieć, naszym zdaniem jednak kluczem do przyszłego sukcesu Porsche jest większa autonomia.

Ryzyko

Jednym z absolutnie kluczowych obszarów ryzyka dla akcji Porsche jest nasilający się kryzys kosztów życia, ponieważ rosnące koszty energii obniżają dochody rozporządzalne Europejczyków. Najbardziej narażony na spadek popytu w tym trudnym okresie jest sektor konsumpcyjnych dóbr luksusowych, którego częścią jest branża motoryzacyjna. Mimo iż Porsche należy do najbardziej ekskluzywnego segmentu branży motoryzacyjnej, sprzedając swoje produkty przedstawicielom grupy stanowiącej górny 1% pod względem dochodów i poziomu zamożności, ta część społeczeństwa może również znacznie ograniczyć konsumpcję w okresie obecnego kryzysu energetycznego i wysokiej inflacji. Ponieważ nabywcy Porsche to osoby zamożne, nie jest pozbawione podstaw założenie, że spadki na rynkach akcji i obligacji mogą poważnie wpłynąć na nastroje wśród 1% najbogatszych tego świata. Innym ryzykiem dla Porsche jest mocne odbicie kursu euro, które obniżyłoby obroty międzynarodowe i zmniejszyłoby konkurencyjność spółki za granicą. Wojna w Ukrainie lub nowe ogniska Covid mogą również wpłynąć na łańcuchy dostaw i popyt na samochody Porsche.

Więcej analiz Saxo jest dostępnych tutaj.

Peter Garnry, dyrektor ds. strategii rynków akcji, Saxo Bank

Ceny surowców spadają wraz z pogorszeniem prognoz wzrostu

Podsumowanie: Sektor towarowy przez trzeci tydzień z rzędu odnotował spadek; głównym tematem było ryzyko spowolnienia gospodarczego w związku z gwałtownie rosnącą inflacją i nasileniem działań banków centralnych w celu jej opanowania. W efekcie mocniejszy dolar i rosnące rentowności negatywnie wpłynęły na ceny metali inwestycyjnych, takich jak złoto, osłabiając równocześnie surowce zależne od wzrostu gospodarczego, takie jak ropa naftowa. Sektor zbóż był w dobrej kondycji ze względu na obawy dotyczące podaży i zjawiska La Ninã, natomiast ceny gazu w Europie jeszcze bardziej spadły.

Sektor towarowy przez trzeci tydzień z rzędu odnotował spadek; głównym tematem było ryzyko spowolnienia gospodarczego w związku z gwałtownie rosnącą inflacją i nasileniem działań banków centralnych w celu jej opanowania poprzez obniżenie aktywności gospodarczej za pośrednictwem agresywnych podwyżek stóp procentowych. Temat ten okazał się szczególnie ważny w ubiegłym tygodniu, kiedy to dane na temat sierpniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych zaskoczyły rynek, wykazując niewielki wzrost zamiast oczekiwanego spadku, podczas gdy inflacja bazowa – która nie obejmuje żywności i energii – wzrosła aż o 0,6% w ujęciu miesiąc do miesiąca. Podkreśla to trudne zadanie, jakie stoi przed bankami centralnymi, polegające na opanowaniu inflacji bez szkody dla prognoz gospodarczych. 

Odczyt inflacji wywołał kolejny wzrost oczekiwań dotyczących podwyżek stóp procentowych przez FOMC; przewiduje się, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy stopa końcowa funduszy Fed osiągnie wartość szczytową w okolicach 4,5% – około dwóch procent powyżej obecnego poziomu; tylko w ciągu ostatnich kilku tygodni stopa ta wzrosła o prawie jeden procent. W efekcie dolar umocnił się do nowego rekordowego maksimum w stosunku do koszyka 11 najważniejszych walut, podczas gdy dwuletnie rentowności obligacji amerykańskich wzrosły do najwyższego poziomu od 15 lat w okolice 4%. W połączeniu z trwającym kryzysem energetycznym w Europie, spowolnieniem w Chinach spowodowanym przedłużającymi się lockdownami oraz kryzysem w sektorze nieruchomości, prognoza dla popytu na kluczowe surowce stoi obecnie pod znakiem zapytania.

Podczas gdy przecena objęła przede wszystkim produkty paliwowe, takie jak benzyna czy olej napędowy, a także surowce zależne od sytuacji w Chinach – od miedzi po bawełnę, największą uwagę zwrócił spadek złota poniżej wsparcia na poziomie 1 680 USD do najniższego poziomu od 2,5 roku. Na drugim końcu tabeli znalazła się soja, która ma problemy w związku z obniżeniem prognozowanego stanu zapasów amerykańskich i obawami o „potrójne” zjawisko La Ninã w nadchodzących miesiącach. Ceny gazu ziemnego w Stanach Zjednoczonych poszły w górę po burzliwym tygodniu w związku z perspektywą upalnej wrześniowej pogody, natomiast ceny gazu w Unii Europejskiej spadły, ponieważ Komisja Europejska dążyła do konsensusu w sprawie planu, który ma zapewnić konsumentom i przemysłowi bezpieczne przetrwanie zimy.

Ostrzeżenie FedEx i spadające stawki kontenerowe wskazują na spowolnienie

FedEx, globalna spółka kurierska i logistyczna, straciła w ubiegłym tygodniu ponad 20% po stwierdzeniu znacznej rozbieżności pomiędzy szacowanym a faktycznym zyskiem i po wycofaniu przez spółkę swoich prognoz na 2023 r. Prezes FedEx oświadczył, że „globalne wolumeny spadły ze względu na znaczne pogorszenie zarówno globalnych, jak i amerykańskich trendów makroekonomicznych pod koniec kwartału”. Spółka przewiduje, że w bieżącym kwartale jej działalność ulegnie dalszemu pogorszeniu.  Równocześnie spadki globalnych stawek frachtu kontenerowego uległy przyspieszeniu, a benchmarkowy złożony wskaźnik frachtu kontenerowego Drewry spadł w tym tygodniu o 8% do poziomu 4,9 tys. USD za czterdziestostopowy kontener.  Wskaźnik ten spadł już o ponad 50% w stosunku do rekordowego poziomu z analogicznego okresu w ubiegłym roku, jednak nadal mniej więcej trzyipółkrotnie przekracza średnią wartość sprzed pandemii. Spadki odnotowano na wszystkich głównych szlakach handlowych z Chin do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.  Negatywnie wpłynęło to na takie firmy logistyczne, jak Maersk – jedna z największych światowych spółek z branży spedycji kontenerowej, której cena akcji spadła o ponad 40% z odnotowanej niedawno wartości szczytowej do najniższego poziomu od 15 miesięcy.

Złoto schodzi poniżej kluczowego wsparcia

Złoto, które przez ostatnie pięć tygodni znajdowało się w defensywie w reakcji na uporczywie wysoką inflację w Stanach Zjednoczonych powodującą wzrost kursu dolara i rentowności amerykańskich obligacji skarbowych, spadło poniżej wsparcia, które stało się oporem na poziomie 1 680 USD, ponieważ rynek został przytłoczony impetem i techniczną sprzedażą związaną z ryzykiem podwyżki amerykańskich stóp procentowych w tym tygodniu o 1%. Ponadto rynek w dalszym ciągu zwiększa swoje oczekiwania dotyczące wysokości podwyżki stopy funduszy Fed w nadchodzących miesiącach.

Złoto, znajdujące się niemal na poziomie dwuipółletniego minimum, miało problem ze znalezieniem obrony przed agresywnym stanowiskiem FOMC i wraz z innymi metalami inwestycyjnymi, takimi jak srebro i – w mniejszym stopniu – platyna, może nadal zmagać się z tym problemem, dopóki niektóre z czynników wzrostowych nie ulegną wzmocnieniu. W centrum uwagi pozostaje podwyżka stóp przez FOMC, nie zaś coraz bardziej nieuchronne konsekwencje gospodarcze – ryzyko, które zostało podkreślone przez FedEx i mocne spadki kosztów spedycji towarów na całym świecie. Naszym zdaniem ostatnie odczyty CPI mogą wskazywać na pewne trudności w sprowadzeniu inflacji w Stanach Zjednoczonych poniżej 5-6%. Jeżeli rynek wyciągnie ten sam wniosek, prawdopodobnie będziemy świadkami ostrej korekty w górę – zapewniającej wsparcie złotu – przy czym wyceny terminowych swapów inflacyjnych nadal uwzględniają spadek do około 3%.

Naszym zdaniem powody, dla których warto trzymać złoto jako zabezpieczenie przed błędem polityki, w wyniku ostatnich wydarzeń jedynie uległy wzmocnieniu. Rośnie ryzyko, że FOMC wpędzi amerykańską gospodarkę w recesję, zanim zdoła opanować inflację, a gdy to nastąpi, dolar prawdopodobnie ulegnie mocnemu osłabieniu, wspierając tym samym nowy popyt na metale inwestycyjne. Zanim to jednak nastąpi, złoto może dalej zmagać się z pogorszeniem prognoz technicznych, przy czym tygodniowe zamknięcie poniżej 1 680 USD potencjalnie może spowodować, że rynek zacznie celować w zniesienie o 50% z linii wzrostu z lat 2018-2020 na poziomie 1 618 USD.

Bezpieczeństwo żywnościowe może być zagrożone ze względu na rzadkie „potrójne” zjawisko La Ninã

Największe organizacje meteorologiczne ostrzegają przed ryzykiem wystąpienia potrójnego zjawiska La Ninã obejmującego trzy zimy na półkuli północnej – to rzadki fenomen, który według BBC dotychczas miał miejsce jedynie dwa razy. Zmiana temperatur na całym świecie doprowadziła w 2022 r. do szeregu zagrożeń klimatycznych obejmujących historyczne powodzie, ponadprzeciętne temperatury i susze. Światowa Organizacja Meteorologiczna (World Meteorological Organization, WMO) przewiduje, że w niektórych częściach świata końcówka bieżącego roku i początek 2023 r. oznaczać będą skrajne warunki pogodowe ze względu na wystąpienie rzadkiego „potrójnego zjawiska La Niña”.

W Australii uznane Biuro Meteorologiczne ogłosiło, że zjawisko La Ninã właśnie trwa, a społeczności we wschodniej Australii powinny być przygotowane na ponadprzeciętne opady, które mogą prowadzić do powodzi w nadchodzących miesiącach. Ponadto w Ameryce Południowej i Afryce równikowej mogą powtórzyć się susze odnotowywane w ciągu ostatnich kilku lat. Sytuacja ta może nasilić obawy dotyczące globalnego kryzysu żywnościowego, ponieważ zapasy szeregu kluczowych produktów spożywczych spadły do poziomów wieloletnich minimów.

W mrożącej krew w żyłach informacji Bloomberg szczegółowo analizuje rosnące ryzyko związane z La Ninã – zjawiskiem meteorologicznym, w wyniku którego wody wschodniego tropikalnego Pacyfiku są chłodniejsze, natomiast wody zachodniego tropikalnego Pacyfiku – cieplejsze niż zwykle. Takie połączenie wpływa na kierunek wiatrów, zachmurzenie i ciśnienie atmosferyczne nad Oceanem Spokojnym. Kiedy taka zmiana atmosferyczna połączy się ze zmianami temperatury oceanu, może wpłynąć na globalne wzorce pogodowe i klimat.

Ostatnie wydarzenia przyczyniły się do wzrostu nerwowości na rynku zbóż, który jest sektorem odnotowującym najlepsze wyniki w tym miesiącu, a ceny wszystkich trzech głównych upraw – kukurydzy, soi i pszenicy – odnotowują wzrost. W ostatnim raporcie na temat światowego popytu i podaży amerykański Departament Rolnictwa obniżył szacowane zapasy końcowe amerykańskiej kukurydzy i soi do najniższego poziomu od – odpowiednio – dziesięciu i dziewięciu lat. Pszenica pozostaje wspierana przez groźbę Putina dotyczącą rewizji niektórych aspektów ukraińskiego „porozumienia zbożowego”, dzięki któremu eksport morski produktów rolnych został wznowiony, choć w znacznie wolniejszym tempie w porównaniu z poziomem sprzed wojny.

Produkty paliwowe na czele spadków na rynku ropy

W ciągu tygodnia ceny ropy naftowej poszły w dół, po części z powodu strat odnotowanych na rynkach produktów paliwowych, takich jak benzyna czy olej napędowy, jednak utrzymały się w granicach obniżonego niedawno przedziału, przy czym głównym tematem były ponownie obawy dotyczące popytu, z nawiązką równoważące potencjalne wyzwania związane z podażą w nadchodzących miesiącach. W centrum uwagi pozostają obawy o wzrost i popyt, a także mocniejszy dolar, który sprawia, że koszt paliwa na całym świecie staje się coraz wyższy, ponieważ rynek przygotowuje się na kolejną hamującą wzrost gospodarczy podwyżkę stóp procentowych przez amerykański FOMC.

Ponadto popyt w Chinach nadal spowalnia po tym, jak MAE stwierdziła, że największy importer ropy na świecie zmierza do największego rocznego spadku popytu od ponad trzydziestu lat. Równocześnie amerykański Departament Energii wycofał się ze swojego stanowiska w sprawie uzupełniania rezerw strategicznych uzasadniając, że nie uwzględnił ceny wykonania (która miała wynosić około 80 USD za baryłkę) i prawdopodobnie nie nastąpi to przed początkiem roku obrotowego 2023.

W Europie, a coraz częściej także w Azji, wysokie ceny gazu i energii elektrycznej nadal wywołują popyt zastępczy na produkty paliwowe, takie jak olej napędowy i opałowy. Ponadto strona podażowa będzie uważnie obserwować wpływ unijnego embarga na rosyjską ropę, które zacznie oddziaływać na podaż od grudnia. W swoim ostatnim miesięcznym raporcie dotyczącym rynku ropy naftowej MAE podkreśliła, że embargo jest powodem obniżenia prognoz dotyczących dostaw z Rosji na początku 2023 r. o 1,9 mln baryłek dziennie – o ile nie zostanie osiągnięte porozumienie pokojowe bądź w Moskwie nie nastąpią inne wydarzenia polityczne, taki rozwój sytuacji może spowodować, że podaż na rynku ponownie zacznie się kurczyć. Ponadto obecny zastój popytu ze strony Chin może ulec zmianie po zniesieniu lockdownów, a w połączeniu z ryzykiem ograniczonej podaży przewidujemy, że potencjalne osłabienie w IV kwartale zostanie zastąpione ponownym umocnieniem w przyszłym roku.

Europejskie ceny gazu nadal spadają w związku z unijnym planem wsparcia

Benchmarkowy holenderski kontrakt TTF (Transfer Title Facility) na gaz ziemny już trzeci tydzień z rzędu odnotowuje spadek w miarę, jak Unia Europejska kontynuuje prace nad planami złagodzenia najgorszego kryzysu energetycznego od lat 70. Dobrą wiadomością jest to, że cena spadła o 43% od czasu szczytu paniki 26 sierpnia przed zamknięciem Nord Stream 1, złą jest jednak to, że cena nadal ponad dwunastokrotnie przekracza średnią długoterminową.

Rosyjskie dostawy gazu do Europy przez pozostałe dwa z pięciu czynnych gazociągów spadły w ostatnim roku o 80%, przy czym spadek o 285 mln metrów sześciennych musiał zostać zrównoważony przez większy import z Norwegii i za pośrednictwem LNG, a także obniżenie ogólnego popytu. Zapotrzebowanie na gaz spadło już o 15% i wygląda na to, że będzie spadać dalej, zarówno w wyniku interwencji rządowych, jak i dobrowolnej redukcji ze strony konsumentów przytłoczonych obecnymi cenami gazu i energii elektrycznej. Naszym zdaniem, przy założeniu zwykłych warunków zimowych, silnego nacisku na ograniczenie popytu i utrzymaniu przez Rosję pozostałego przepływu ze względu na brak innych możliwości sprzedaży gazu, uważamy, że Europa przetrwa zimę. Na razie jednak cena gazu musi pozostać podwyższona, aby zapewnić wystarczającą redukcję popytu.

Więcej analiz dotyczących rynków surowców jest dostępnych tutaj.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców, Saxo Bank

UE planuje ograniczenie gwałtownie rosnących cen energii elektrycznej

Podsumowanie: Po poniedziałkowym mocnym wzroście, gdy rynki zareagowały na ostatni atak Rosji na Europę w postaci zamknięcia gazociągu Nord Stream 1, we wtorek ceny gazu i energii elektrycznej w Unii Europejskiej poszły w dół. Według rosyjskich komentatorów, dostawa gazu nie zostanie w pełni wznowiona, dopóki „kolektywny Zachód” nie zniesie sankcji wobec Moskwy za jej inwazję na Ukrainę. Jednak fakt, iż ceny gazu i energii elektrycznej plasują się odpowiednio o 35% i 52% poniżej szczytowych wartości z okresu paniki po zapowiedzi konserwacji gazociągu Nord Stream 1 w dniu 26 sierpnia dowodzi, że rynki oczekują, że na piątkowym szczycie UE zostaną przedstawione rozwiązania i odpowiedzi, w jaki sposób Europa może złagodzić bezpośrednie zagrożenie dla dostaw.

Po poniedziałkowym mocnym wzroście w wyniku opublikowanej w piątek informacji Gazpromu, że gazociąg Nord Stream 1 po trzech dniach konserwacji pozostanie zamknięty na czas nieokreślony, we wtorek ceny gazu i energii elektrycznej w Unii Europejskiej poszły w dół. Choć jako wyjaśnienie podawano wyciek oleju w ostatniej działającej sprężarce, zaskakująca decyzja rosyjskiej spółki zapadła krótko po zapowiedzi planu ograniczenia cen rosyjskiej ropy przez członków G7. Wojna energetyczna uległa zatem dalszej eskalacji, a Europa może stracić około 30 mcm/d, czyli 4% dotychczasowych dostaw gazu. 

Chociaż w ostatnich tygodniach poziom zapasów w strefie euro gwałtownie wzrósł z powodu coraz większego importu LNG, perspektywa racjonowania i dalszych inicjatyw w celu ograniczenia popytu na gaz i cen energii elektrycznej stanie się głównym tematem dla polityków z całego regionu. Celem jest złagodzenie destrukcyjnego wpływu gospodarczego dynamicznie rosnących cen przed szczytem zimowego zapotrzebowania.

Jednak fakt, iż ceny gazu i energii elektrycznej plasują się odpowiednio o 35% i 52% poniżej szczytowych wartości z okresu paniki po zapowiedzi konserwacji gazociągu Nord Stream 1 dowodzi, że rynki oczekują od polityków wdrożenia środków mających na celu złagodzenie obaw w Europie.

Przywódcy unijni spotkają się w piątek, aby omówić historyczną interwencję na rynku energetycznym, która może doprowadzić do wprowadzenia limitów cenowych i innych środków w celu ograniczenia zakłóceń dla konsumentów i przemysłu w związku z gwałtownie rosnącymi cenami i brakiem płynności na rynkach. Jednak biorąc pod uwagę obecne ograniczenia mocy wytwórczych, w znacznej mierze spowodowane odcięciem przez Rosję dostaw gazu, może również okazać się konieczny swego rodzaju plan racjonowania zasobów energetycznych.

Przedstawiony przez czeską prezydencję UE projekt, z którym zapoznało się już kilka serwisów informacyjnych, koncentruje się na pięciu kluczowych obszarach:
– wyeliminowaniu/ograniczeniu wpływu gazu na cenę energii elektrycznej 
– zwiększeniu płynności na rynku
– skoordynowanych działaniach na rzecz zmniejszenia popytu na energię elektryczną 
– ograniczeniu przychodów producentów energii elektrycznej ze źródeł innych niż gaz (np. energii wiatrowej, słonecznej i węglowej) 
– oddziaływaniu unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS)

Struktura cenowa energii elektrycznej w UE stanowi sedno problemu. 

Rynki surowców mają tendencję do ustalania cen z marżą; podobnie jest z energią elektryczną. System ten zasadniczo oznacza, że elektrownie gazowe często dyktują hurtową cenę energii elektrycznej dla reszty rynku, mimo iż energia odnawialna, a ostatnio także węgiel, może być produkowana taniej. To właśnie ta struktura rynku, wraz z rosnącymi cenami gazu, przyczyniła się w ostatnich miesiącach do wzrostu cen energii elektrycznej do niewyobrażalnych wcześniej poziomów; wartość szczytowa została osiągnięta w ubiegły poniedziałek, kiedy to cena niemieckiego kontraktu terminowego na energię elektryczną na rok naprzód na krótko przekroczyła 1 000 EUR/MWh, czyli równowartość 1 700 USD za baryłkę ropy naftowej.

Oddzielenie cen energii elektrycznej od gwałtownie rosnących cen gazu zostało już wdrożone w Hiszpanii i Portugalii, dwóch krajach korzystających z ograniczonych połączeń energetycznych z resztą Europy, a także w Grecji. W całej Europie taki system działałby poprzez obciążanie producentów energii elektrycznej ze źródeł innych niż gaz różnicą pomiędzy uzgodnionym limitem cenowym a rzeczywistą ceną rynkową – obecnie zawyżoną z powodu wysokich cen gazu – jaką otrzymują za energię. Zwiększone przychody z tytułu tego narzutu powinny być dzielone pomiędzy konsumentów, a równocześnie wspierać wytwórców energii zmuszonych do produkowania krańcowej megawatogodziny ze stratą.

W latach 1990-2019, czyli do roku poprzedzającego globalną pandemię, po której pojawiły się dodatkowe wyzwania związane z dostawami gazu z Rosji, udział gazu w stosunku do innych źródeł energii w Europie wzrósł z około 20% do 25%. Przy obecnych wysokich cenach gazu ta część europejskiego miksu energetycznego wyznacza ogólną cenę energii elektrycznej, stąd dyskusje o przejściu na średnią lub średnią ważoną cenę energii, co w rezultacie doprowadziłoby do obniżenia cen dla konsumentów.

Jednak w tej dyskusji na Twitterze (https://twitter.com/petergarnry/status/1566771920460288004?s=20&t=8S04fw3Jo1CBOlHoHW97Sw) mój kolega Peter Garnry wylicza powody, dla których zmiana benchmarkowej ceny energii nie obniży ogólnych kosztów, a jedynie spowoduje ich redystrybucję z konsumentów na dostawców usług komunalnych, którzy będą wymagali wsparcia ze strony rządu, aby uniknąć upadłości. 

Więcej analiz dotyczących rynków surowców jest dostępnych tutaj.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców, Saxo Bank

Jastrzębie z Fed i problemy Chin odwracają trendy na rynkach surowców

Podsumowanie: W ubiegłym tygodniu sektor surowców gwałtownie poszedł w dół w efekcie negatywnej reakcji rynku na dalsze obawy o wzrost gospodarczy po tym, jak prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, nie pozostawił jakichkolwiek wątpliwości, że Stany Zjednoczone zamierzają nadal podwyższać stopy i utrzymywać je na wysokim poziomie przez dłuższy czas w ramach walki z galopującą inflacją. Do tego doszły obawy o prognozy gospodarcze dla Chin po tym, jak najnowsze ognisko Covid spowodowało zamknięcie kolejnego megamiasta. Największe straty odnotowały metale przemysłowe, natomiast najmniej straciły zboża.

W ubiegłym tygodniu sektor surowców gwałtownie poszedł w dół w efekcie negatywnej reakcji rynku na dalsze obawy o wzrost gospodarczy po tym, jak prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, nie pozostawił jakichkolwiek wątpliwości, że Fed i pozostałe największe banki centralne zamierzają nadal podwyższać stopy i utrzymywać je na wysokim poziomie przez dłuższy czas w ramach walki z galopującą inflacją. Spowodowało to mocny spadek na rynkach akcji, natomiast dolar odnotował wieloletnie maksima, a rentowności obligacji powróciły do czerwcowego maksimum. Ponadto ponownie wzrosły obawy o wzrost gospodarczy w związku z przedłużającą się walką Chin z pandemią Covid i przyjętą przez prezydenta Xi polityką „zero Covid” po wprowadzeniu kolejnych lockdownów, przede wszystkim w Chengdu – metropolii liczącej 21 mln mieszkańców.

Oba te wydarzenia sprawiły, że inwestorzy na rynkach surowców ponownie skupili się na popycie, który może ucierpieć podczas spowolnienia gospodarczego, zamiast na prognozowanej ograniczonej podaży szeregu kluczowych surowców, od kukurydzy i kawy po olej napędowy i gaz, a także wielu metali przemysłowych ze względu na wyzwania związane z wydobyciem i produkcją. Surowce zależne od wzrostu gospodarczego i od Chin, takie jak metale przemysłowe czy bawełna, odnotowały poważne straty, natomiast perspektywa wznowienia przez Gazprom dostaw gazu przez rurociąg Nord Stream 1 od soboty rano przyczyniła się do obniżenia cen gazu w Europie. Wraz z nią poszła w dół cena oleju napędowego (diesla) w związku z założeniem, że popyt dotyczący przejścia z gazu na paliwa może wyhamować.

Złoto, srebro i miedź

Złoto, a w szczególności srebro, odnotowały poważne straty, ponieważ jastrzębi komunikat szeregu członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej oraz obawy dotyczące Chin spowodowały dalsze utrudnienia dla metali inwestycyjnych ze względu na ich wpływ na dolara – który w tym roku zyskał aż 11% względem koszyka najważniejszych walut – podczas gdy realne rentowności amerykańskich dziesięcioletnich obligacji odnotowały największy skok od kilkudziesięciu lat, jak dotąd w 2022 r. wynoszący 1,9%.

Popyt na metale inwestycyjne najprawdopodobniej pozostanie pod znakiem zapytania, dopóki nie nastąpi stabilizacja kursu dolara i rentowności obligacji. Może to mieć miejsce dopiero wówczas, gdy pogarszające się prognozy gospodarcze zmuszą decydentów do refleksji lub gdy inflacja nie będzie spadać w tempie projektowanym obecnie przez rynek. Od czasu agresywnego wystąpienia prezesa Fed Powella w Jackson Hole oczekiwania inflacyjne uległy dalszemu obniżeniu, a pięcioletnie swapy inflacyjne wskazują obecnie na inflację poniżej 3%.

Największy spadek odnotowało srebro, które nadal szuka inspiracji kierunkowej, nie tylko ze strony złota i dolara, ale także ostatnio (co ważniejsze) ze strony metali przemysłowych, w szczególności miedzi. Oba metale wykazują obecnie spadek o 24% w ujęciu rok do dnia, przy czym srebro powróciło do poprzedniego przedziału konsolidacji pomiędzy 16,50 a 18,50 USD. Efektem tego był dynamiczny wzrost relacji złota do srebra do najwyższego poziomu od dwóch lat w okolicach 95 (uncji srebra na jedną uncję złota). Obecnie wskaźnik ten odrobił ponad 50% strat poniesionych w latach 2020-2021, kiedy miał miejsce spadek z 127 do 62 punktów; pełne ożywienie w znacznej mierze zależy od rozwoju sytuacji w Chinach oraz na rynku miedzi.

W odniesieniu do podaży miedzi warto wspomnieć, że miedź spadła o 8% w tygodniu, w którym produkcja w Chile – kraju będącym największym producentem tego metalu na świecie – przez drugi miesiąc odnotowała spadek ze względu na fakt, iż kopalnie zmagają się z problemem coraz niższej zawartości rudy. Oznacza to, że uzyskiwanie dotychczasowej ilości miedzi wymaga obecnie większych nakładów pracy. Dodatkowym utrudnieniem dla producentów są ponadto ograniczenia w dostępie do wody. Może to spowodować, że miedź, a wraz z nią srebro, silnie odnotują mocne ożywienie, kiedy tylko sytuacja w Chinach ulegnie poprawie.

Rola złota jako czynnika dywersyfikacji jest coraz częściej kwestionowana od czasu ostatniego spadku w okolice kluczowego obszaru wsparcia (1 680 USD/oz).

Po raz kolejny warto jednak podkreślić, że złoto – z wyjątkiem relacji XAU/USD, której zaszkodziło wspomniane umocnienie dolara o 11% – nadal radzi sobie znacznie lepiej niż znajdujące się pod presją akcje i obligacje. Żółty metal jak dotąd po raz kolejny zdołał znaleźć wsparcie w okolicach 1 680 USD, czyli w obszarze, który w ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie zapewniał wsparcie. Wybicie w dół jeszcze bardziej pogorszyłoby nastroje na rynku i mogłoby stanowić wyzwanie dla inwestorów wykazujących długoterminowe pozytywne podejście do tego metalu. Na tym etapie cena musi przebić się powyżej linii trendu od marcowej wartości szczytowej, obecnie na poziomie 1 770 USD, zanim zostanie to uznane za sygnał ożywienia.

Ceny ropy w granicach przedziału, ale zmienne

Odbicie ropy naftowej od sześciomiesięcznego minimum zostało wznowione po agresywnym komunikacie Jerome’a Powella, prezesa Rezerwy Federalnej. W połączeniu z ponownymi lockdownami w Chinach, po raz kolejny odwróciło to uwagę rynku od ograniczonej podaży w kierunku obaw o popyt. W efekcie miała miejsce korekta o niemal 12 dolarów do poziomu ok. 90 USD w przypadku ropy Brent i 85 USD w przypadku ropy WTI, przy czym część sprzedaży napędzana była przez inwestorów spekulacyjnych, którzy kupowali ropę po wybiciu powyżej 100 USD w związku z uwagami Saudyjczyków, że OPEC+ może rozważać cięcia produkcji.

W Europie, a coraz częściej także w Azji, wysokie ceny gazu i energii elektrycznej nadal wywołują popyt zastępczy na produkty paliwowe, takie jak olej napędowy i opałowy. W perspektywie krótkoterminowej cenę gazu w miesiącach jesiennych będą nadal dyktowały dostawy z Rosji, w szczególności to, czy Gazprom (i Putin) zgodnie z zapowiedzią wznowi działanie gazociągu Nord Stream 1 po trzydniowym przestoju konserwacyjnym.

Po stronie podaży rynek będzie obserwował wpływ unijnego embarga na rosyjską ropę, które zacznie oddziaływać na podaż od grudnia, oraz uwalnianie 180 mln baryłek z amerykańskich rezerw strategicznych w tempie miliona baryłek dziennie, które prawdopodobnie zakończy się 21 października. Ponadto nie zostało jeszcze osiągnięte porozumienie nuklearne z Iranem, a po tym, jak Waszyngton określił odpowiedź Teheranu na ostatnie działania mające na celu przywrócenie porozumienia z 2015 r. jako „niekonstruktywną”, nadal należy się liczyć z ryzykiem niepowodzenia. Po spadku detalicznych cen benzyny w Stanach Zjednoczonych o 25% od czerwca oraz w związku z faktem, iż Demokraci nie chcą być postrzegani jako zbyt ulegli wobec Iranu, porozumienie to wydaje się coraz mniej prawdopodobne, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej.

Biorąc pod uwagę, że 12 września OPEC+ spotka się w celu omówienia produkcji, dalszy spadek cen ropy jest mało prawdopodobny, a wsparcie na poziomie 85,50 USD w przypadku ropy WTI i 91,50 USD w przypadku ropy Brent raczej nie zostanie naruszone w najbliższym czasie.

Ceny gazu i prądu w UE spadają w związku z nadziejami na wznowienie dostaw z Rosji

Na europejskim rynku energii udało się zniwelować część ostatnich mocnych wzrostów cen gazu i energii elektrycznej po niedawnym skoku spowodowanym dużym popytem na gaz dostarczany rurociągami po tym, jak niski poziom wody w Renie uniemożliwił zwykłe dostawy węgla i oleju napędowego do przedsiębiorstw użyteczności publicznej i zakładów przemysłowych zlokalizowanych w centralnych Niemczech. Jednak trzydniowa przerwa na potrzeby konserwacji kluczowego rurociągu Nord Stream 1 spowodowała gwałtowny wzrost cen w związku z obawami, że dostawy nie zostaną wznowione zgodnie z zapowiedzią Gazpromu.

Mimo to wraz z upływem tygodnia ryzyko nieotwarcia gazociągu zmalało i cena holenderskiego gazu TTF spadła do poziomu bliskiego 200 EUR/MWh, natomiast cena energii elektrycznej w perspektywie roku w Niemczech spadła o ponad połowę po krótkim skoku w poniedziałek powyżej 1 000 EUR/MWh. W odpowiedzi na tak wysokie i zabójcze dla wzrostu gospodarczego ceny energii, UE przygotowuje się do interwencji i korekty cen energii w całym regionie. Ostatni chaos podsycił również obawy, że inwestorzy spekulacyjni dysponujący największymi środkami – początkowy depozyt zabezpieczający dla jednego z niemieckich kontraktów terminowych na rok naprzód wynosi około 1,8 mln EUR – byli w stanie spontanicznie wywindować ceny do poziomów nieuzasadnionych obecnymi fundamentami tylko po to, by porzucić pozycje, gdy panika zakupowa wygasła.

Po napełnieniu magazynów w UE i zapewnieniu przywrócenia dostaw gazu przez NS1, ceny gazu mogą spaść poniżej 200 EUR/MWh – poziomu, który jest jednak nadal wystarczająco wysoki, aby przyczyniać się do racjonowania gazu i destrukcji popytu.

Więcej analiz dotyczących rynków surowców jest dostępnych tutaj.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynku surowców, Saxo Bank

Niekończąca się opowieść – nadzwyczajne spotkanie UE w sprawie energetyki

Podsumowanie: Czechy, które przewodniczą obecnie Radzie UE, zwołały na 9 września w Brukseli nadzwyczajne spotkanie dotyczące energetyki. Tematem spotkania będą konkretne środki mające na celu przeciwdziałanie kryzysowi energetycznemu w obliczu rekordowych cen prądu.

W ubiegłym tygodniu ceny energii elektrycznej we Francji w transakcjach terminowych na 1 rok przekroczyły po raz pierwszy w historii poziom 1000 euro za megawatogodzinę (MWh), podczas gdy przed kryzysem stawki przekraczające 75-100 euro za MWh było uważane za wysokie. Rozważane są głównie trzy opcje: ukierunkowane środki wyrównawcze dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, zastosowanie „wyjątku iberyjskiego” w całej UE (tymczasowe oddzielenie ceny gazu od ceny energii elektrycznej) oraz bardziej zasadnicza reforma europejskiego rynku energii elektrycznej. Odpowiedź, która z tych opcji będzie najlepsza, nie jest prosta. Każda z nich ma swoje wady. Naszym zdaniem, kryzys energetyczny zostanie z nami na dłużej. Tania energia już nie wróci. Wkroczyliśmy w nową rzeczywistość wysokiej inflacji i wysokich cen energii.

Koszt nie do udźwignięcia: Według wyliczeń brukselskiego think-tanku Bruegel, od września 2021 roku rządy państw UE przeznaczyły prawie 280 mld euro na pomoc firmom i gospodarstwom domowym na pokrycie wyższych rachunków za energię. Statystycznie, największe gospodarki europejskie przeznaczyły na ten cel najwięcej środków (Niemcy 66 mld euro, Włochy 49 mld euro, a Francja 44 mld euro). W ujęciu procentowym PKB (co pozwala na bardziej wiarygodne porównanie), największe wsparcie finansowe w tym zakresie przeznaczyła Grecja (3,7 proc.), Litwa (3,6 proc.) i Włochy (2,8 proc.). Taka sytuacja nie może jednak trwać wiecznie. Kilka krajów planuje zmniejszyć wsparcie finansowe, zastępując je bardziej ukierunkowanym podejściem, skupiającym się głównie na gospodarstwach domowych o niskich dochodach. We Francji rząd ograniczył ceny energii na 2022 rok (ceny gazu zostały zamrożone na poziomie z jesieni 2021 roku, a ceny energii elektrycznej wzrosły w tym roku dla gospodarstw domowych tylko o 4 proc.). Jest to jednak kosztowne podejście, wymagające przeznaczenia prawie 20 mld euro – czyli około połowy rocznego budżetu na edukację w tym kraju. Biorąc pod uwagę obecne ceny energii, należy spodziewać się, że w tym roku koszty te wzrosną do 40 mld euro. W świetle wyższych stóp procentowych i ryzyka, że wsparcie finansowe na szeroką skalę jeszcze bardziej przyspieszy inflację, uważamy, że wiele europejskich rządów zdecyduje się na model francuski. Podejmą one decyzję o zmniejszeniu pakietu finansowego mającego na celu złagodzenie kryzysu energetycznego. Ponadto, kilka krajów UE stoi przed koniecznością ratowania zagrożonych niewypłacalnością przedsiębiorstw energetycznych (np. niemiecki Uniper i dwa wiedeńskie przedsiębiorstwa komunalne). Sytuacja ta dopiero nabiera tempa.

Interwencja na rynku energii elektrycznej znowu na stole: We wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE) Ursula Gertrud von der Leyen przyznała, że unijny rynek energii elektrycznej nie spełnia już swojej roli. To delikatne stwierdzenie. Na stole są przeważnie dwie opcje. Obie z nich będą omawiane na najbliższym posiedzeniu nadzwyczajnym 9 września.

Pierwsza zakłada wprowadzenie przez całą UE tak zwanego „wyjątku iberyjskiego” w celu ustalenia cen energii elektrycznej. W połowie kwietnia 2022 roku KE zgodziła się, aby Hiszpania i Portugalia stworzyły tymczasowy mechanizm uniezależnienia ceny gazu od ceny energii elektrycznej na okres 12 miesięcy. W praktyce ceny gazu została ograniczone do średnio 50 euro za megawatogodzinę. W rezultacie rachunki za energię elektryczną zostały zmniejszone o połowę dla około 40 % hiszpańskich i portugalskich konsumentów posiadających regulowane stawki. Tego typu rozwiązanie można by zastosować w skali całej UE. Popierają je zwłaszcza kraje takie jak Niemcy, Austria, Belgia, Hiszpania i Portugalia. Jednakże ma ono swoje minusy. Doprowadziło ono do gwałtownego wzrostu eksportu energii do Francji. W efekcie znaczna część dotacji w rzeczywistości trafiła do tego kraju. Dodatkowo, ceny dla pozostałych 60 % konsumentów nadal rosną w gwałtownym tempie.

Druga opcja to rozdzielenie hurtowego rynku energii elektrycznej na dwa segmenty: obowiązkową pulę dla rynku technologii o niskich zmiennych kosztach (w tym energetyki wiatrowej, słonecznej i jądrowej) oraz konwencjonalny rynek z paliw kopalnych. Za opcją tą opowiada się Grecja. Oznaczałaby ona bardziej fundamentalną reformę unijnego rynku energii elektrycznej. Ma jednak kilka minusów, zwłaszcza w odniesieniu do istniejących kontraktów długoterminowych. Potrzeba będzie znacznie więcej tego typu spotkań nadzwyczajnych zanim zostanie zatwierdzone spójne podejście. Raczej nie należy oczekiwać, że główne decyzje zostaną ogłoszone w przyszłym tygodniu.

Opcja atomowa: Naszym zdaniem europejski kryzys energetyczny jest okazją do ponownego przemyślenia stanowiska politycznego wobec energetyki jądrowej. W ubiegłym tygodniu kilka organizacji pozarządowych wystosowało petycję sprzeciwiającą się planowanemu odejściu Szwajcarii od energii jądrowej do 2027 roku. Decyzja ta została podjęta po katastrofie w japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie w 2011 r. Z lipcowych statystyk World Nuclear Association wynika, że Francja i Wielka Brytania są dwoma głównymi krajami europejskimi o największym potencjale energii jądrowej. Inne kraje, jednak, wydają się nie brać pod uwagę tej opcji. W Niemczech Zieloni wolą ponownie uruchomić elektrownie węglowe, niż przemyśleć plan odejścia od energetyki jądrowej. To podejście jest zastanawiające. Energia jądrowa nie jest pozbawiona wad (np. problemy z korozją w reaktorach jądrowych we Francji). Z drugiej strony, w dłuższej perspektywie gwarantuje ona niezależność energetyczną i niższe ceny energii. Podczas gdy Azja rozwija się w kierunku energetyki jądrowej (Korea Południowa wycofuje się z planów odejścia od energetyki jądrowej, a Chiny przyspieszają budowę ogromnej liczby reaktorów), istnieje obawa, że UE nadal będzie nieprzychylnym okiem patrzeć na ten sektor energetyczny z powodów ideologicznych. Czy nam się to podoba, czy nie, energia jądrowa jest w tej chwili najlepszym sposobem na zmniejszenie uzależnienia od drogich paliw kopalnych i szybki postęp w transformacji ekologicznej.

Wykres: Ceny energii elektrycznej w transakcjach spot we Francji i w Niemczech nadal utrzymują się na rekordowo wysokim poziomie – odpowiednio 641 i 604 euro za MWh. Natomiast w Hiszpanii i Portugalii pozostają one na stosunkowo niskim poziomie – około 200 euro za MWh. Jest to jednak około 10 razy więcej niż przed pandemią COVID-19.

Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku