Rynki towarowe w oczekiwaniu na decyzje

Surowce zyskują na wartości przez drugi tydzień z rzędu; energia i metale przemysłowe znalazły nabywców, zatrzymała się natomiast trwająca od tygodnia hossa metali szlachetnych. Ubiegły tydzień i wrzesień rozpoczęły się wycenianiem przez rynek podwyżki zarówno amerykańskich, jak i chińskich taryf celnych z 1 września. W efekcie we wtorek na rynkach zapanował szczytowy pesymizm, a dolar na moment wybił się w górę, podczas gdy metale zaliczane do bezpiecznych inwestycji, przede wszystkim srebro i platyna, mocno zyskały na wartości.

Uspokojenie sytuacji w Hongkongu, mniejsze ryzyko twardego Brexitu i informacja, że Stany Zjednoczone i Chiny doszły do porozumienia w sprawie wznowienia rozmów na początku października przyczyniły się do hossy napędzanej apetytem na ryzyko. Ceny akcji i rentowności obligacji spółek amerykańskich poszły w górę, usuwając grunt pod nogami metali szlachetnych. Złoto odnotowało największy spadek w ujęciu dziennym od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta w listopadzie 2016 r., natomiast srebro i platyna, które ostatnio osiągały spektakularne wyniki, gwałtownie poszły w dół po dotarciu w okolice odpowiednio 20 USD/oz i 1 000 USD/oz.

Produkty rolne traciły na wartości przez czwarty tydzień z rzędu ze względu na fakt, iż nadchodzące żniwa w Stanach Zjednoczonych powodowały wzrost zapasów na rynku, na którym już panowała nadpodaż. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa podwyższyła prognozę dotyczącą światowej produkcji zbóż w sezonie 2019-2020, obejmującym zbiory na Półkuli Południowej na początku 2020 r. Informacja ta jest szczególnie negatywna dla amerykańskich farmerów, próbujących sprzedać swoje plony za granicę w kontekście chińskich taryf celnych i mocnego dolara, które odstraszają nabywców od rynku północnoamerykańskiego na rzecz Ameryki Południowej i Europy.

Złoto odnotowało największy spadek w ujęciu dziennym od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta 11 listopada 2016 r. Osłabienie nastąpiło po trzech nieudanych próbach wybicia się powyżej 1 550 USD/oz. Realizacja zysków doprowadziła do istnego pogromu, a ceny akcji i rentowności obligacji spółek amerykańskich poszły w górę. Wcześniejsze hossy na rynku złota, przede wszystkim hossa z lat 2000-2010, obfitowały w agresywne korekty, które pomimo zdecydowanych zysków w ciągu tej dekady bardzo utrudniły warunki na rynku dla krótkoterminowych traderów technicznych.

Mimo iż dla nowych kupujących było to bolesne doświadczenie, naszym zdaniem taka korekta zwiększyłaby potencjał wzrostu. Nie zniknęły powody, dla których złoto i inne metale od początku czerwca zyskiwały na wartości. Obligacje warte bilion dolarów mają ujemną rentowność, światowa gospodarka nadal hamuje, a zarówno posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego 12 września, jak i amerykańskiej Rezerwy Federalnej 18 września zapowiada dodatkowe bodźce w postaci cięć stóp i powrotu do luzowania ilościowego.

Mimo iż do czasu rozmów chińsko-amerykańskich na początku października dalsze zaostrzenie sytuacji na froncie handlowym wydaje się mało prawdopodobne, nadal uważamy, że droga do porozumienia będzie bardzo długa i skomplikowana. Chinom zależy na uspokojeniu nastrojów na Złoty Tydzień i siedemdziesiątą rocznicę ustanowienia ChRL 1 października. Dalszy obrót spraw stanowi niewiadomą, w szczególności biorąc pod uwagę konieczność osiągnięcia kompromisu, czyli czegoś, na co żadna ze stron konfliktu dotychczas nie wykazywała najmniejszej chęci.

Z perspektywy technicznej spadek do 1 450 USD/oz zostanie uznany za słabą korektę w ramach mocnego trendu zwyżkowego. Jedynie spadek poniżej 1 380 /oz, który to poziom pokrywa się z pułapem dominującym przez niemal pięć lat aż do początku czerwca tego roku, mógłby spowodować zmianę prognozy na neutralną.

Podtrzymujemy optymistyczną prognozę dla złota, przy czym w perspektywie krótkoterminowej istotne będą dane ekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych oraz posiedzenia banków centralnych, zanim inwestorzy ponownie skupią się na kwestiach handlowych w październiku.

Miedź HG spadła do najniższego poziomu od 28 miesięcy po podwyżce taryf celnych 1 września i aprecjacji dolara, po czym cena ponownie poszła w górę do poziomu oporu (2,65 USD/lb). Ożywienie po – jak się okazało – fałszywym wybiciu spowodowane było pokrywaniem krótkich pozycji przez fundusze reagujące na doniesienia o wznowieniu rozmów handlowych. Potencjał wzrostu, poza dodatkowym pokrywaniem krótkich pozycji na tym etapie, pozostaje jednak ograniczony ze względu na obawy dotyczące wzrostu gospodarczego i popytu.

Podobnie do miedzi zareagowała ropa naftowa – po początkowym osłabieniu nastąpił mocny wzrost. Mimo iż prognozy techniczne wykazują oznaki poprawy, zarówno ropa WTI, jak i ropa Brent nadal mają trudności z oddaleniem się od poziomów odpowiednio 55 USD/b i 60 USD/b. Różnica pomiędzy cenami kontraktów z pierwszego miesiąca i odroczonych nadal wykazuje deport, co zwykle oznacza, że cena wspiera wąski rynek. Jednak pomimo wsparcia w postaci aktualnego popytu i podaży rynek obawia się ryzyka związanego z przyszłymi wydarzeniami. Przede wszystkim zagrożony jest wzrost popytu w sytuacji, gdyby spowolnienie gospodarcze przekształciło się w recesję.

Wzrost produkcji spoza OPEC od Stanów Zjednoczonych po Brazylię i Norwegię wydaje się wskazywać, że w 2020 r. na rynku zapanuje nadpodaż. W zależności od wzrostu popytu może to zmusić producentów z grupy OPEC+ do bezterminowego przedłużenia ograniczeń produkcji. Według wyników badań produkcji ropy opracowanych przez agencje Reuters i Bloomberg, w ubiegłym miesiącu OPEC po raz pierwszy od listopada zwiększyła produkcję.

Pomimo tych trudności, ropa naftowa, wspierana przez kolejny spadek zapasów w Stanach Zjednoczonych, odnotowała największy wzrost w ujęciu tygodniowym od lipca. Chociaż długoterminowa prognoza fundamentalna jest nadal niekorzystna, krótkoterminowa prognoza techniczna sygnalizuje poprawę, a kolejnym poziomem docelowym ropy Brent może być 65 USD/b.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych, Saxo Bank